Enjoy!!!
Twoje oczy, jak gwiazdy dwie...
Harry siedział na krześle, sprawdzając coś w swoim telefonie.
- Harry! Szybko! Masz przesyłkę- 18-latek o kręconych włosach, natychmiast wstał z krzesła, słysząc głos swojego przyjaciela. Szybko podbiegł do kolegi z pracy, po czym wziął od niego paczkę.
- Przecież miałem już kończyć na dzisiaj? - zauważył chłopak, na co jego kolega uśmiechnął się pod nosem.
- Ale ty niecierpliwy jesteś! - uśmiechnął się Zayn. Harry również się uśmiechnął ukazując swoje białe ząbki. - Jak zawieziesz tę przesyłkę, to możesz jechać do domu - powiedział chłopak, a Harry’emu momentalnie zaświeciły się oczy.
- Colnbrook Street 24F, po drodze, dzięki! - zawołał radośnie nastolatek i ruszył z zamówieniem do wyjścia. Po drodze zatrzymał się przy recepcji, obierając się o blat. - Witaj piękna - powiedział, puszczając oczko kobiecie siedzącej na krześle, na przeciwko niego.
- Harry, nie czaruj! - odpowiedziała Marry, na zaloty chłopaka, chichocząc. Po chwili Harry również się zaśmiał. Uwielbiał tak droczyć się z kobietą. Była dla niego jak druga matka i kochał ją równie mocno co Anne. - Nie musisz czasem zawieść tej przesyłki? - zagadnęła go po chwili, zerkając na paczkę, która leżała na blacie. - No ruszaj tyłek! - krzyknęła, klaskając w dłonie. Harry tylko wywrócił oczami, po czym wysłał jej całusa w powietrzu, a następnie skierował się w stronę drzwi.
Wychodząc na zewnątrz powitał go lekki podmuch czerwcowego wiatru. Na dworze przyjemnie świeciło słońce, a kwiaty pięknie zdobiły przydrożne chodniki.
Harry czym prędzej wsiadł do samochodu, niedbale rzucając pudełko na tylne siedzenie pojazdu i przy akompaniamencie muzyki z radia, ruszył pod wskazany adres. Chciał to już mieć za sobą, załatwić wszystko, i wrócić do domu. Przez ostatni tydzień nie miał chwili dla siebie przez pracę, więc coś od życia mu się należało, prawda?
Zwolnił, wjeżdżając w odpowiednią ulicę i wypatrywał numeru 24. Znalazłszy go zaparkował przed dość dużym domem. Obok niego w ogordzie znajdowały się piękne, małe drzewka, oraz różnego rodzaju kwiaty.
Harry widząc to, pomyślał, że w domu mieszka szczęśliwa para małżeńska z gromadką dzieci. Uśmiechnął się delikatnie wyobrażając sobie to. Jednak po chwili uśmiech znikł. Chłopak wiedział, że nigdy nie będzie wyglądało tak jego życie. Z wielu powodów...
Wziął pudełko, po czym wyszedł z samochodu, kierując się w stronę schodów. Gdy był już przed drzwiami, zapukał w nie kilkakrotnie. Na początku nikt ich nie otwierał co niesamowicie zdenerwowało loczka. Był typem człowieka, który jest bardzo niecierpliwy i nie lubi na nic czekać.
Harry zaczekał chwilę, po czym zapukał jeszcze raz. Gdy nikt mu nie otwierał przez dłuższą chwilę, zrezygnowany, zszedł ze schodów. Gdy był już na ostatnim schodku, usłyszał jak ktoś otwiera drzwi. Natychmiast się obrócił, a to co w nich zobaczył, sprawiło, że z wrażenia zabiło mu mocnej serce.
Otworzył mu wysoki* szatyn. Mężczyzna naprawdę był przystojnym człowiekiem. Uwodzicielski i uroczy uśmieszek oraz oczy, które lustrowały go od stóp do głowy. Ale co najważniejsze, to, to, że chłopak był jedynie w samych bokserkach, co sprawiło, żeHarry'emu momentalnie zrobiło się gorąco.
-P…proszę, Pana zamówienie - wyjąkał nie mogąc oderwać od niego oczu.
Mężczyzna widząc zawstydzenie na twarzy młodszego chłopca, uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Problem w tym, że ja nie niczego nie zamawiałem - odpowiedział chłopak, czułym i delikatnym głosem. W głowie Harry'ego natychmiast pojawiły się wizje, jak ten głos krzyczy jego imię gdy...Harry natychmiast potrząsnął głową gdy tylko takie wizje pojawiły się w jego umyśle. Przecież nawet nie znał tego chłopaka.
- Ale...umm...tu widnieje adres Colnbrook Street 24F - wyszeptał po chwili milczenia, podchodząc do szatyna.
- 24 - szepnął, uśmiechając się szeroko. - Ja mam 23 - powiedział, wskazując palcem, na numer widniejący na domu. Harry zawstydził się lekko. Gdy ponownie spojrzał na tego chłopaka, przyłapał go na wpatrywaniu się w niego. To był nic, w porównaniu to tego co chłopak zrobił później.
Spojrzał prosto w oczy Harry'ego, którego przechodziły dreszcze, na samo spojrzenie chłopaka stojącego przed nim.
- Nie znam Cię....- wyszeptał po chwili. - Jesteś tu nowy? Znaczy się, jako kurier...
- Tak...od tygodnia mam tą pracę - odpowiedział lekko zmieszany. Nie rozumiał dlaczego, tego chłopaka to interesuje. Chociaż szczerze, chciałby sam się czegoś o nim dowiedzieć. - Um...to ja Pana bardzo przepraszam, pomyliło mi się. - powiedział schodząc po schodach. Zatrzymał się na chwilę, po czym się obrócił i jeszcze raz spojrzał na chłopaka - Jeszcze raz przepraszam i....dowiedzenia - powiedział, po czym szybkim krokiem podszedł do samochodu, wsiadając do niego. - O boże....ale wtopa - powiedział sam do siebie, opierając czoło o kierownicę.
Szybko jednak się otrząsnął, po czym wyjechał z podjazdu chłopaka, wyjeżdżając na ulicę i tym razem, uważniej przypatrując się numerom domów.
Gdy znalazł odpowiedni natychmiast się zatrzymał. Wyszedł z samochodu, i podbiegł do drzwi. W głębi duszy, zastanawiał się kto tym razem mu otworzy. Może też takie ciacho jak....
- W czym mogę pomóc - z jego rozmyśleń wyrwał go kobiecy głos. Spojrzał przed siebie, a to co zobaczył sprawiło, że mało co się nie roześmiał.
Zamiast przystojnego chłopaka, drzwi otworzyła mu starsza pani, która bacznie przyglądała się Harry'emu mierząc go wzrokiem.
- To dla Pani - wyszeptał, wręczając jej przesyłkę. Kobieta powiedziała coś, że ile można czekać, lecz Harry zbytnio jej nie słuchał. Poprosił tylko o podpisanie się, po czym pożegnał ją i skierował się do samochodu. Gdy tylko do niego wszedł wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
Po chwili jednak się uspokoił, przypominając sobie tego chłopaka. Przymknął na chwilę powieki, a w głowie odtworzyły się jego niebieskie oczy, które niecałe pięc minut temu, wpatrywały się w jego. Były tak idealne, że Harry cichą jęknął w myślach. Po chwili stwierdził, że mógłby się w nie wpatrywać całymi wiekami.
_________________________________________________
* - W moim opowiadaniu Louis będzie wyższy od Harry'ego ;D