Enjoy!!
Twoje oczy złocistym płomieniem lśnią...
Przemijające dni świadczą tylko o tym, iż nadal żyjemy zawieszeni gdzieś pomiędzy ludzkością, a wielkim niewiadomym światem. Sprawiają, że zmieniają się liczby, słońce wschodzi i zachodzi, ludzie z dnia na dzień są bardziej smutni uświadamiając sobie, że się starzeją. W końcu kto chciałby się starzeć? Co roku patrzeć na większą liczbę świeczek ozdabiającą tort, ledwo mieszczących się na okrągłym cieście. Wszyscy chcemy być wiecznie młodzi, biegać, imprezować, nie martwić się o to, czy po wysiłku będą nas boleć mięśnie.
- Powinieneś się rozerwać - Harry usłyszał znajomy, kobiecy głos tuż przy uchu. Obrócił się zalustrowując piękne niebieskie oczy. Jednak nie były to oczy pewnego chłopaka, który od wczoraj chodził mu po głowie i nie chciał z niej wyjść. - Wiesz...może znalazłabym Ci jakiegoś chłopaka - zaproponowała, siadając na przeciwko loczka.
- Nie szukam nikogo - oznajmił cicho, patrząc się na dziewczynę. Była ona naprawdę przepiękna. Średnie blond włosy, mały nosek, różowe usta. Była niewysoka, jednak o długich, szczupłych nogach oraz idealnie płaskim brzuchu. Cera dziewczyny była jasna, co ją często denerwowało, bo wolałaby mieć odrobinę ciemniejszą karnację. Lecz dla Harry'ego, ta dziewczyna była idealna. I nie tylko pod względem urody. Była zawsze radosna, a z jej twarzy ani na chwilę nie schodził uśmiech. Chętnie pomagała innym i po prostu była sobą. Gdyby nie to, że Harry był gejem, w stu procentach by się jej oświadczył...
- Harry, mów co chcesz, ale każdy potrzebuje kogoś, kto by go przytulił, pocałował i po prostu powiedział dzień dobry na powitanie - szepnęła, kładąc dłoń na kolanie chłopaka.
- Więc dlaczego ty jeszcze kogoś takiego nie znalazłaś? - zagadnął, chcąc odsunąć od siebie sprawy sercowe.
- Ja to ja, a ty to ty. Znajdę sobie kogoś, gdy będę pewna, że ty jesteś szczęśliwy - wyszeptała, całując Harry'ego w policzek. - Dobra, a teraz chodź, bo spóźnimy się na lekcje - powiedziała, chwytając chłopaka za rękę i ciągnąc go w stronę drzwi.
Wyszli ze stołówki, kierując się w stronę pomieszczenia, w którym miała odbyć się lekcja.
~~~*~~
- Panie Styles! - Harry poderwał się ze swojego
miejsca, przewracając krzesło, na którym do tej pory siedział, i powodując,
że spojrzenia wszystkich uczestniczących w lekcji nagle znalazły się na nim.
Przełknął ślinę; wykładowca patrzył na niego pełnym oburzenia wzrokiem. Delikatny rumieniec wpełzł na jego policzki. - To szkoła, więc proszę się zachowywać jakby Pan był w szkole, a nie być myślami daleko stąd - powiedział oburzony, spoglądając na Harry'ego.
Przełknął ślinę; wykładowca patrzył na niego pełnym oburzenia wzrokiem. Delikatny rumieniec wpełzł na jego policzki. - To szkoła, więc proszę się zachowywać jakby Pan był w szkole, a nie być myślami daleko stąd - powiedział oburzony, spoglądając na Harry'ego.
- Przepraszam, profesorze -
mruknął, po czym spojrzał w kierunki nauczyciela. Starszy mężczyzna jedynie
kiwnął głową i pozwolił mu z powrotem zająć miejsce. Chłopak odetchnął z ulgą i
szybko podniósł krzesło, po czym na nim usiadł.
To był już trzeci raz
na tych zajęciach kiedy Harry pozwolił aby jego myśli dryfowały niebezpiecznie blisko niebieskich oczów
i wymyślać coraz to dziwniejsze porównania. Dziwne, że nauczyciel jeszcze nie
wyprosił go z zajęć.
Powodem dlaczego dzisiaj głowę Styles'a wypełniały myśli, o tym chłopaku, był bardzo prosty: po długim przemówieniu,
które wygłosiła Perrie na temat chłopaka, którego poznał loczek (przed nią nie da się nic ukryć), jego obraz ciągle chodził mu po
głowie.A poza tym, chłopak śnił mu się nawet w nocy.
Ale to nie był zwykły sen.
Nie, wtedy byłoby za dobrze. Zdecydowanie zaliczał się pod kategorię „niegrzecznych fantazji”. Wszystkie
obrazy napływały do jego głowy bez udziału jego woli - Harry oparty o mur jakiegoś budynku, a szatyn zaborczo go całujący.
Wtedy Hazz wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Pezz siedząca obok niego na zajęciach, szturchnęła go w bok, puszczając mu oczko. Harry posłał jej słaby uśmiech, odwracając głowę.
Wtedy Hazz wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Pezz siedząca obok niego na zajęciach, szturchnęła go w bok, puszczając mu oczko. Harry posłał jej słaby uśmiech, odwracając głowę.
- Przypominam, że za tydzień
upływa termin oddawania waszych prac związanych z ludźmi poznanymi podczas waszej pracy - głos
profesora przebił się przez myśli Harry'ego, wyrywając go z fantazji na temat tego chłopaka. Po chwili dotarło do niego, że cały dzisiejszy wykład
rozmyślał o przepięknych niebieskich oczach, w efekcie czego ominęły go całe zajęcia i ich
temat.
Ale on był tego wart.
- Pożyczę Ci notatki - powiedziała Perrie z uśmiechem, puszczając mu oczko kiedy to Harry pakował do swojej
torby notes i piórnik. Chłopak odwzajemnił jej uśmiech i
zasunął za sobą krzesło.
- Jesteś moim aniołem - rzekł cicho, uśmiechając się do niej.
Pezz zaśmiała się i
pociągnęła Harry'ego w kierunku wyjścia.
Ich „przyjaźń” była dość nietypowa - dla wszystkich z liceum Perrie była dziewczyną Harry'ego. Lecz tak naprawdę jedynie pomagała mu...w ukrywaniu tego, iż Hazz był gejem. Stwierdziła, że bez niej wszyscy od razu zorientowaliby się, że chłopak jest homoseksualny. Zwykle się z tego śmiał, choć było w tym trochę racji. Starał się być hetero, ale wątpił, aby jakakolwiek cząstka heteroseksualnego mężczyzny była jeszcze w nim obecna.
Ich „przyjaźń” była dość nietypowa - dla wszystkich z liceum Perrie była dziewczyną Harry'ego. Lecz tak naprawdę jedynie pomagała mu...w ukrywaniu tego, iż Hazz był gejem. Stwierdziła, że bez niej wszyscy od razu zorientowaliby się, że chłopak jest homoseksualny. Zwykle się z tego śmiał, choć było w tym trochę racji. Starał się być hetero, ale wątpił, aby jakakolwiek cząstka heteroseksualnego mężczyzny była jeszcze w nim obecna.
Wyszli z budynku uczelni
na czerwcową pogodę. Perrie zdjęła swój żakiet, po czym wystawiała twarz ku kierunku promieniom słońca. Harry natomiast podniósł głowę, przez chwilę wpatrując się w bezchmurne niebo.
- Jedziesz teraz do domu? –
spytała blondynka, chwytając Harry'ego pod rękę, gdy szli w kierunku
samochodu chłopaka.
- Teraz to ja jadę do pracy - powiedział, lekko się wykrzywiając. Chodził do niej zaledwie od tygodnia ale miał jej już serdecznie dość. Nie żeby nie była interesująca, ale zdecydowanie wolałby spędzać czas z Niall'em w ich mieszkaniu, lub z pewnym chłopakiem....
- Współczuje słodziutki. Ja idę dopiero jutro na 14. -
przerwała mu, wyobrażanie sobie jakby to było spotkać się z tym chłopakiem. Spędzić z nim chociaż trochę czasu i po prostu go poznać. - No cóż...tutaj musimy się rozstać. To co tuli tuli na pożegnanie? - zagadnęła, rozchylając ręce. Harry bez większego zastanowienia się, objął dziewczynę, a ta pomasowała jego plecy. Po chwili się od siebie oderwali, a Pezz pocałowała chłopaka w policzek, mówiąc głośne pa, po czym skierowała się w stronę swojego domu.
Harry szybko podszedł do swojego samochodu, a następnie do niego wszedł i odpalił silnik.
~~~*~~~
Ostatnia paczka i koniec pracy.
Harry z ulgą przyjął fakt, iż jego praca powoli dobiega do końca. Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu. Gdy chłopak wziął ostatnią paczkę do rąk, o mało co nie dostał zawału. Na niej widniał dobrze mu znany adres.
Colnbrook Street 23F
23, a nie 24!
Harry'ego przeszedł dziwny dreszcz gdy tylko pomyślał sobie o tym, jak to pierwszy raz zobaczył chłopaka, który zawrócił mu w głowie. A teraz miałby zobaczyć go jeszcze raz? Jego serce mało co nie wyskoczyło z jego piersi.
Harry'ego przeszedł dziwny dreszcz gdy tylko pomyślał sobie o tym, jak to pierwszy raz zobaczył chłopaka, który zawrócił mu w głowie. A teraz miałby zobaczyć go jeszcze raz? Jego serce mało co nie wyskoczyło z jego piersi.
Chłopak szybko zaparkował przed domem, który widział wczoraj. Wziął głęboki wdech, po czym wyszedł z auta i skierował się w stronę drzwi. Niepewnie stąpał po schodkach, a gdy znalazł się już na szczycie, z okropnie walącym sercem, zadzwonił do drzwi odsuwając się od nich. Loczek nie musiał długo czekać.
Już po chwili drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wyłonił się doskonale znany mu chłopak. Tym razem miał na sobie krótkie spodenki, które swoją drogą były bardzo obcisłe, oraz białą koszulkę. Harry przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, lecz po chwili się opamiętał i wręczył przesyłkę chłopakowi.
- Tym razem to chyba nie jest pomyłka - wyszeptał, podchodząc do szatyna, który się do niego szeroko uśmiechnął.
- Tym razem na pewno - wyszeptał, po czym podpisał się na jakiejś kartce, zbytnio nie zwracając uwagi na to. - Nazywasz się Harry, prawda? - zagadnął, badawczym głosem. Harry zdziwił się, gdy tylko usłyszał swoje imię w ustach chłopaka stojącego przed nim.
- Tak...a skąd wiesz? - spytał za bardzo nie wiedząc, skąd on może wiedzieć, jak loczek ma na imię. - A... mogę poznać twoje? - szepnął, gdy przez chwilę nie otrzymywał odpowiedzi.
- Louis...nazywam się Louis - Louis...jak to pięknie brzmi. - A twoje imię...masz bransoletkę z tym imieniem, więc pomyślałem sobie, że tak się nazywasz - wyjaśnił wskazując dłonią, na prawy nadgarstek loczka, na którym znajdowała się bransoletka z jego imieniem, którą dostał od Perrie.
- Ohh...no to wszystko jasne - powiedział, po czym wziął głęboki wdech - No także...um....do zobaczenia - powiedział żegnając się z Louis'em.
- Mam nadzieję - wyszeptał cichutko.
- Um...mówiłeś coś? - zapytał Harry zatrzymują się i spoglądając w kierunku szatyna.
- Nie, nie...mówiłem tylko cześć - wyszeptał, przez chwilę patrząc się na chłopaka, który się do niego uśmiechnął.
Osiemnastolatek odwrócił się na pięcie, kierując się w stronę auta. Gdy był już obok niego, jakaś dziwna siła kazała mu się odwrócić. Zupełnie nad tym nie panując odwrócił głowę. Zobaczył jeszcze stojącego tam chłopaka, który uśmiechnął się do niego. Loczek odwzajemnił uśmiech, po czym szybko wszedł do samochodu, zamykając za sobą drzwi.
- Um...mówiłeś coś? - zapytał Harry zatrzymują się i spoglądając w kierunku szatyna.
- Nie, nie...mówiłem tylko cześć - wyszeptał, przez chwilę patrząc się na chłopaka, który się do niego uśmiechnął.
Osiemnastolatek odwrócił się na pięcie, kierując się w stronę auta. Gdy był już obok niego, jakaś dziwna siła kazała mu się odwrócić. Zupełnie nad tym nie panując odwrócił głowę. Zobaczył jeszcze stojącego tam chłopaka, który uśmiechnął się do niego. Loczek odwzajemnił uśmiech, po czym szybko wszedł do samochodu, zamykając za sobą drzwi.
Nie mógł uwierzyć, że znów spotkał się z Louis'em, i co najważniejsze poznał jego imię.
Było piękne....zresztą tak samo jak jego właściciel, który był bardzo interesującą osobą. A zwłaszcza dla Harry'ego, który ani na chwilę nie mógł przestać o nim myśleć. To było od niego silniejsze. Nie mógł się powstrzymać, bez wyobrażania sobie tego chłopaka.
Louis powoli stawał się uzależnieniem dla Harry'ego.