Enjoy!!!
Twoje oczy złocistym płomieniem lśnią...
Przez cały czas podróży jego myśli krążyły wokół jednego. Krążyły wokół tego chłopaka. Chłopaka, który zawrócił mu w głowie, od pierwszego spotkania.
Westchnął, odgarniając loczki, i przejechał dłonią po twarzy, wdrapując się na kolejne schodki. Chciał jak najszybciej dotrzeć na górę, wziąć prysznic i położyć się spać.
Wszedł do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Ściągnął buty, po czym wszedł do salonu. W pomieszczeniu było pusto i cicho. Harreh zauważył jedynie swojego kotka, który smacznie spał na kanapie, zakopany w kocyku. Chłopak uśmiechnął się, po czym przeszedł do kuchni w celu napicia się wody. Wyciągnął szklankę i nalał do niej wody. Wypił ją na raz, a następnie skierował się w stronę łazienki. Wszedł do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Nie czekając długo, ściągnął koszulkę, następnie spodnie oraz zsunął bokserki z nóg, rzucając je na podłogę. Po chwili wszedł pod prysznic. Odkręcił kurek, piszcząc, gdy ze słuchawki zaczęła lecieć zimna woda. Prędko przekręcił go w drugą stronę, czekając na cieplejszy strumień. Westchnął z ulgą pod niego wchodząc. Woda nie była ani gorąca, ani zimna, była w sam raz. Prysznic podziałam kojąco na napięte mięśnie Harry'ego.
Chłopak szybko umył swoje ciało, stojącym na półeczce malinowym żelem pod prysznic. Po kilku minutach wyszedł spod prysznica, otulając się puchowym ręcznikiem, który delikatnie przejechał po świeczo umytej skórze.
Westchnął, przeczesując palcami wilgotne od kąpieli włosy. W całej łazience unosiła się para oraz zapach malin, który także pokrywał skórę osiemnastolatka. Harry kochał maliny, więc nic dziwnego, że jego żel pod prysznic, był takiego smaku, co jednak nie było zbyt męskie, lecz loczek się tym zbytnio nie przejmował. Owinął ręcznik wokół bioder i spojrzał w lustro.
- Harry, w coś ty się wpakował - szepnął, klepiąc się po policzku, oraz przywołując widok chłopaka stojącego przed nim w samych bokserkach. Miał idealnie wyrzeźbiony brzuch, kasztanowe włosy w nieładzie, oraz te niebieskie oczy....
Harry nie wiedział dlaczego tak bardzo i intensywnie myśli o tym chłopaku, którego widział jeden raz na oczy. Ale jeden raz to dużo, prawda? Nawet jedna chwila zapomnienia...
Zrezygnowany wsunął na siebie czarne bokserki, oraz spodnie od dresu, przywołując do umysłu nie miłe wydarzenia, po czym wyszedł z łazieki.
Od razu uderzył w niego słodki zapach cynamonu, który rozchodził się po mieszkaniu wraz z wonią kawy. Uśmiechnął się, gdy Niall pomachał mu z salonu, kończąc ustawianie kolacji na stoliku. Wprawdzie Harry nie był głodny, ale nie mógł odmówić przyjemności skorzystania z kuchni swojego przyjaciela.
- Nie przywitasz się ze mną? - szepnął Harry, wchodząc do salonu. Przystanął na chwilę rozkładając ręce. Niall jedynie pokręcił głową z dezaprobatą, po czym wtulił się w ciało Harry'ego.
Po kilku minutach chłopcy się od siebie oderwali - Wygląda pysznie - podsumował Hazz, gdy jego przyjaciel gestem ręki kazał Harry'emu usiąść na kanapie.
- No a co ty myślałeś...w końcu jestem znakomitym kucharzem - powiedział radośnie Niall, siadając obok Harry'ego, podając mu jednego z tostów. Chłopak z burzą loków musiał się z tym zgodzić. Nialler był bardzo dobry w gotowaniu. W końcu uczył się od mistrza. - Jak tam w pracy? - zagadnął po chwili Niall, wpatrując się w zielone oczy Harry'ego.
Tego natomiast ten całkiem normalny gest lekko przeraził. Zmarszczył brwi. Nie dlatego, że Niall wpatrywał się w jego oczy, ale dlatego, że nic nie czuł. A gdy tamten chłopak patrzył się w nie, Harry'ego przechodziły przyjemne dreszcze.
- Harry! - krzyknął Niall, machając dłonią przed oczami nastolatka. Ten pokręcił głową sprawiając, że jego loczki uroczo podskoczyły.
- Um...no tak, tak, było całkiem....fajnie - wszeptał Harry, od razy przypominając sobie szatyna. - Wiesz, ja będę już się kładł. Jest późno, a jutro trzeba wstać do szkoły. Wybacz, że nie zjem, ale jakoś nie jestem głodny...w każdym bądź razie, dobranoc! - powiedział loczek, dając całusa Niall'owi 'na dobranoc', po czym wstał z kanapy, odchodząc od miejsca, w którym siedział blondyn.
- Jesteś strasznie słodziutki - wyszeptał Niall puszcając mu oczko i z powrotem zwrócił swój wzrok na ekran telewizora. Niall miał to do siebie, że zawsze był szczery i roześmiany, co mogło niektórych irytować, ale nie Harry'ego. On i Niall byli najlepszymi przyjaciółmi. Znali się od dzieciństwa, a teraz również byli współlokatorami.
Loczek szybko przeszedł do swojej sypialni zdejmując z siebie spodnie od dresu, po czym usiadł na łóżku. Właściwie nie wiedział po co je zakładał, skoro i tak zaraz je miał ściągać. Może kwestia tego, iż sobie coś przypomniał?
To nie było tak, że Harreh należał do tych nieśmiałych osób…Bo wcale tak nie było. On kochał imprezy, dobre towarzystwo oraz ubóstwiał chodzić nago, lub w samych bokserkach. Ale problemem było to, że akurat wtedy przypomniało mu się coś zbytnio niemiłego.
Przypomniały mu się dość traumatyczne przeżycia ze szkoły kiedy to wszyscy dowiedzieli się, że jest on homoseksualny. Chłopak mieszkał w stosunkowo małej miejscowości, więc ta wiadomość rozniosła się w błyskawicznym tempie i po kilku dniach wytykali go palcami nazywając „tym pedziem” albo jeszcze gorzej.
Czasami go bili, upokarzali, na przykład przez rozsyłanie jego zdjęć, na których przebierał się w szatni, albo znęcali się. Ten okres czasu nie należał do najlepszych, ale koszmar zakończył się wraz z jego przeprowadzką z Holmes Chapel do Londynu. Rozpoczął życie z czystym rachunkiem, a o jego orientacji mówił tylko tym, którym ufał.
- Co tam Tofik? - mruknął, widząc łeb swojego kota, który miauknął i wskoczył na łóżko, zaczynając się po nim turlać. Harry podrapał go za uszkiem, a ten zamruczał i wykonał ruch łapką. Kotek był naprawdę słodki. Był cały biały i puszysty.
Harry wziął głęboki oddech, pozbywając się niemiłych wspomnień z głowy oraz nie chcąc już do nich wracać. Zdecydowanie zamknął już ten rozdział w swoim życiu i nie miał zamiaru roztrząsać przeszłości. Wziął kota, kładąc go bliżej siebie, a sam położył się na łóżku.
- A tak odkładając na bok temat zmęczenia - ciszę w pokoju, przerwał głos Nialla, który rozniósł się po sypialni Harry'ego. Chłopak wszedł do pokoju osiemnastolatka, lekko przymykając drzwi - Powiesz mi co się stało? - szepnął, podchodząc do Harry'ego, który wpatrywał się w blondyna. Niall usiadł na łóżku, łaskocząc kota, na co ten wypił pupę i zeskoczył z łóżka o obrażoną miną, wychodząc z sypialni, na co Niall jedynie zachichotał.
- Niall już Ci mówiłem, że nic się nie stało - szepnął osiemnastolatek, wpatrując się w swoje palce.
- Dobra, mów sobie co chcesz, ale ja tam wiem swoje. Jesteśmy przyjaciółmi....- na tym wyrazie ich rozmowa się zakończyła. A przynajmniej dla Harry'ego, który odchylił głowę do tyłu, przymykając oczy. Od razu niewyraźnie kontury zaczęły nabierać kształtów i ostrości, skupiając się na detalach jakimi były kasztanowe włosy w całkowitym nie ładzie oraz piękne błękitne oczy. Harry rozkoszował się tą chwilą, pragnąc, aby chłopak nagle znalazł się przy mnie, położył głowę na jego kolanach i opowiedział o sobie.
Możliwe, że niektórzy parskną ironicznym śmiechem, ale taka była prawda.
- Harryyyy! - krzyknął Niall, a jego twarz nagle znalazła się kilka centymetrów od twarzy Harry'ego. Chłopak uniosł wzrok, napotykając jego rozbawione i czułe spojrzenie. - Mówię do ciebie od pięciu minut, ale ty najwyraźniej byłeś w innym świecie -zachichotał, lecz po chwili całkowicie spoważniał. - Powiesz mi? - szepnął blondyn błagalnym tonem. - Co jest z tobą, Baby Cakes?- oh tak, zdecydowanie tylko Niall, miał tak prawo nazywać Harry'ego. Przynajmniej na tą chwilę....
- Ja...- zaczął, wzdychając - Ja...no bo ja dziś byłem w tej pracy, no i...miałem zawieść przesyłkę, no i pomyliłem adresy - powiedział, a Niall parsknął śmiechem - To wcale nie jest śmieszne! - krzyknął oburzony Harry.
- Och, przepraszam...kontynuuj - irlandczyk natychmiast przerwał, prosząc aby Harry kontynuował.
- No i zawiozłem tą przesyłkę pod zły adres, a jak zapukałem do tych drzwi to otworzył mi taki...fajny chłopak...Niall, naprawdę muszę? - powiedział, skrępowany i zażenowany tym, że musiał opowiadać o tym wszystkim swojemu przyjacielowi. Nigdy nie mieli przed sobą tajemnic, i zawsze sobie wszystko mówili, ale ten przypadek był zupełnie inny.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. Chcę żebyś tylko wiedział, że mi zawsze możesz zaufać - szepnął chłopak. Harry uśmiechnął się delikatnie, po czym wtulił się w ciało swojego przyjaciela. Ten objął go ramieniem tuląc do siebie.
Między tą dwójką była naprawdę dziwna więź, mylnie przez niektórych określana mianem miłości. Ale raczej takiej braterskiej, bo na pewno nie tej normalnej. Harry i Niall byli dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Kochali się jak bracia, zresztą tak samo się traktowali. Byli dla siebie jak rodzeństwo. Obydwoje doskonale widzieli, że ich przyjaźń jest tą, która przetrwa wszystko.
Po kilku minutach chłopcy oderwali się od siebie, po czym po sobie spojrzeli. Nagle telefon Nialla zaczął wibrować. Chłopak natychmiast wyjął go z kieszeni, odbierając telefon.
- Liam? - zapytał Harry, a gdy otrzymał potwierdzenie, jakim było kiwnięcie głową, uśmiechnął się - Pozdrów go ode mnie - wyszeptał, gdy Niall opuszczał jego pokój. Harry pokręcił głową. Niall był szaleńczo zakochany w Liam'ie, który jak najbardziej odwzajemniał jego uczucie. Loczek był szczęśliwy, że jemu przyjacielowi się układa. Cieszył się jego szczęściem, chociaż czasem był zazdrosny. Ale w tym dobrym znaczeniu.
Chłopak wygodnie ułożył się na łóżku, krzyżując ręce na piersi. Wziął głęboki wdech, przykrywając się cienkim kocem, po czym przymknął powieki.
Pod jego oczami natychmiast pojawił się obraz chłopaka...tego chłopaka.
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że dodałaś ten rozdział! Jest cudowny... już pokochałam tego bloga i się od niego uzależniłam ;) Masz ogromny talent...
OdpowiedzUsuńNo i czekam na One Shota! Pozdrawiam!
~Sarah :*
Wspaniały rozdział! Kocham twoje opowiadanie ;) Czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńJeny, pierwszy rozdział, a ja już to uwielbiam! ♥ Jesteś świetna! :D Uwielbiam Twoje blogi i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ;* Na pewno będzie super! :3 /Horanowa. ♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to, że stworzyłaś tego bloga! Jest świetny :) No i ten pierwszy rozdział to coś po prosto niesamowitego... masz przeogromny talent i... jesteś moją ulubioną blogerką! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wspaniały to za mało powiedziane... coś prze prze prze cudownego!
OdpowiedzUsuńZajebiste ;* Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam jedną prośbę nie uśmiercaj mi Larry'ego, bo co czytam jakieś opowiadania to zawsze ktoś umiera ;(
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.. czekam na 2!! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę cudny, a to dopiero początek. Umiesz opisywać uczucia i to widać. Harry w twoim opowiadaniu jest taki słodziutki, a zarazem dojrzały i poważny.... strasznie fajne :*
OdpowiedzUsuńKocham Cię i ten blog. Wspaniały rozdział.. czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńAle fajne! *-*
OdpowiedzUsuńMi osobiście podoba się całość. xd
Opowiadanie zaczyna się ciekawie i już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. ;3
Kocham to jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńPoprzednie opowiadanie pożarłam z wypiekami na twarzy, chociaż było bardzo smutne, ale za to bardzo dobre.
Uwielbiam Larry'ego i ich definicję miłości ;)
Czekam cierpliwie na następny <3
Podoba mi się, bardzo mi się podoba. Jest takie.... trochę inne. Pozytywnie inne. Hazz mnie nieco zaskakuje, ale jest to taka pozytywna postać. A Louis intryguje, bo dalej nie wiemy jaki będzie Boo Bear ;3 . Ale mimo wszystko bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Ten blog jest jednym z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam, a mówię to po samym rozdziale pierwszym! I niestety nie podoba mi się tak jak FOL, ale jeszcze bardziej! Kocham twój talent. <3
OdpowiedzUsuńRozdział ci się udał. Coś niesamowitego.. zresztą tak jak cały blog :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. A tak wgl.... chciałabym Ci podziękować. To ty mi uświadomiłaś, że Larry to nie bromace tylko romacne. Jestem Directioners od półtora roku. I przez ten czas Modest doskonale mydlił mi oczy. Ale gdy pojawiłaś się ty... przejrzałam na oczy. Zaczęłam zwracać większą uwagę na Louisa i Harry'ego. Na to co robią i jak się zachowują i pewnego dnia.... BUM! Wielkie olśnienie, które spadło jak z nieba. Po prostu zobaczyłam w ich oczach to coś. To jak się na siebie patrzą. Z takim pożądaniem, troskliwością i uczuciem. Po prostu to zobaczyłam. Nie mogłam uwierzyć jak bardzo człowiek może być naiwny i dać się zmanipulować. Pamiętam to dokładnie. 15 listopada. To właśnie wtedy rozumiałam, że oni nie kochają się jak bracia. Że te wszystkie muśnięcia dłońmi nie były przypadkowe. Że te spojrzenia, to jak Harry czy Lou wpatrywał się w tego drugiego nie było czymś normalnym. Że oni.... się po prostu kochają. Kiedyś nie mogłam zrozumieć jak chłopak może kochać chłopaka, że to niedopuszczalne i, że tak nie może być. Ale to właśnie dzięki nim i tobie zrozumiałam, że to coś normalnego. Że miłość to miłośc. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo jestem Ci za to wszystko wdzięczna. Za wszystkie blogi, które do tej pory napisałaś i po prostu za to, że jesteś.... Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym....
OdpowiedzUsuńWybacz, że dodaje jako anonim, ale zapomniałam hasła do konta, i muszę sobie zrobić nowe.
Pozdrawiam!
~ Naturals ♥
Cieszę się, że to dzięki mnie zostałaś Larry Shipper :)
OdpowiedzUsuńI również pozdrawiam :*
Fajny rozdział:) Widzę,że blog będzie ciekawy.Mam nadzieję,że tym razem zakończy się szczęśliwie.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńlet-me-hear-your-voice-baby.blogspot.com