To tyle ode mnie.
Enjoy!!!
Tęsknię za tobą,
Tęsknić to takie złe.
Nie zapominam Cię,
To takie smutne.
Pamiętam dokładnie
Dzień w którym zasnąłeś na wieki,
Był dniem kiedy zrozumiałem,
Że już nie będzie tak samo.
Nigdy nie chciałem brać od ciebie pocałunku,
W rękę na pożegnanie...
Sądziłem, że zobaczę Cię znowu.
Teraz wiem, że nie mogę.
Ja już się obudził em.
Dlaczego Ty się nie budzisz?
Pytam, dlaczego?
Nie mogę tego znieść.
To nie było udawanie,
To się stało- przeminąłeś.
Teraz odszedłeś
Nie mogę sprawić, żebyś wrócił,
Odchodzisz i nie wracasz....
Promyki lipcowego słońca zaczęły wdzierać się przez niezasłonięte okno, które mnie obudziły. Otworzyłem powieki, lustrując białe światło, które podrażniło moje źrenice. Przetarłem oczy piąstkami, po czym podniosłem się do pozycji siedzącej.
Rozglądnąłem się dookoła, aż mój wzrok zatrzymał się na pustym miejscu obok mnie. Westchnąłem głośno, przykładając dłoń do białej poduszki, przejeżdżając po niej opuszkami palców.
"....Poczułem ciepłe, słodkie usta, które zaciskają się na moich. Uśmiechnąłem się, natychmiast pogłębiając pocałunek. Po chwili się od siebie oderwaliśmy, a ja spojrzałem w te piękne lazurowe tęczówki, w których widziałem te niepowtarzalne iskierki radości i szczęścia.
Przejechałem dłonią po jego zarumienionym policzku, wpatrując się w jego oczy. Były nieskazitelnie piękne. Tak samo jak ich właściciel. Idealny pod każdym względem.
- Chciałbym zawsze mieć takie pobudki - wyszeptałem, całując go krótko w usta.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moje słoneczko - powiedział uwodzicielskim tonem, przejeżdżając dłonią po moim torsie. Sunął coraz niżej, aż zatrzymał się na moich biodrach. Pogłaskał je, po czym zaczął obdarowywać moją szyję, słodkimi i mokrymi pocałunkami.
Uśmiechnąłem się szeroko, gdy zassał ją, robiąc mi malinkę, po czym oderwał się od niej, przypatrując się chwilę swojemu dziełu. Nie czekając długo, usiadł na mnie okrakiem, pochylając się i wpatrując się w moje oczy, tak jak robił to zawsze.
- Kocham Cię Louie - szepnąłem po chwili, na co chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej zbliżając swoją twarz do mojej, tak, że stykaliśmy się nosami. - Chcę żeby tak było już zawsze. Żebyśmy byli zawsze razem i na zawsze się kochali. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu i nie przeżyje, gdy ciebie nie będzie obok mnie.
- Nie martw się skarbie - trącił swoim nosem mój, uśmiechając się delikatnie. - My zawsze będziemy razem i nic, ani nikt nas nie rozdzieli - powiedział pewnie, całując mnie w usta..."
Mijały dni, tygodnie, miesiące, co niesie za sobą lata.
2 lata nie potrafiły wymazać z mojej głowy Jego. Nie mogłem tak po prostu zapomnieć o Louis'ie. O skradzionych pocałunkach i czułych słówkach, które szeptał mi, gdy byliśmy sami. Nie mogłem.
Codziennie kładąc się spać, chciałem aby On objął mnie ramieniem, pocałował w czoło i powiedział 'słodkich snów', tym swoim zmęczonym po całym dniu pracy, ale jakże uroczym głosem. Tak bardzo go kochałem i nadal kocham, a on tak po prostu mnie opuścił. Ale nie miam mu tego na złe.
Starłem pojedynczą łzę, która swobodnie spływała po moim policzku, po czym zrzuciłem z siebie letnią kołdrę, stając na nogi i się wyprostowałem.
Wszystko wokoło było takie.... puste. Bez życia. Chociaż pokój był wypełniony meblami i różnymi rzeczami moimi i Louisa, które jakby tylko czekały na niego, brakowało w nim właśnie Jego. Ściany naszej sypialni przez dwa lata nie usłyszały śmiechu, tylko mój płacz.
Szczerze to sam nie wiem dlaczego tu zostałem. Mogłem równie dobrze wyjechać do mojej mamy i spokojnie zapomnieć... zacząć nowe życie od nowa. Ale nie mogłem. Nie mogłem zostawić tych wszystkich wspomnień.
Teraz pewnie większość z was powie, że jestem głupi. Że nie powinienem się tak nad sobą użalać. W końcu minęło już szmat czasu, ale ja.... ja czuję się tak jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj. A to tak bardzo boli. Może to dziwnie zabrzmi, ale czuje jakby On był tutaj obok mnie.... nie ciałem ale duchem. A to trzyma mnie przy życiu. Jeszcze....
Czasami miałem strasznie głupie myśli. A mianowicie tego, iż powinienem z tym skończyć. Wziąć jakieś tabletki lub żyletkę i się zabić. Dołączyłbym do mojego Louis'ego. A wtedy było wszystko wspaniale. Ale wiem, że Lou tego nie chcę, więc tego nie zrobię.
Potrząsnąłem głową, przechodząc przez dużą sypialnię, wchodząc do łazienki. Zamknąłem drzwi, po czym podszedłem do umywalki. Spojrzałem w moje odbicie w lustrze.
Miałem podkrążone, czerwone, od płaczu oczy. Zaczerwieniony nos, lekko opuchnięte wargi, a moje włosy tworzyły totalny chaos. Spojrzałem w lewą stronę, gdzie znajdowała się duża, biała wanna.
"....Leżałem w wannie, otulony gorącą wodą i ogromną ilością pachnącej piany. W powietrzu unosiła się para wodna, powoli blokując Louisowi swobodne korzystanie z lustra. Spojrzałem w jego kierunku, zaczynał się właśnie golić. Na moje wargi wpłynął przebiegły uśmieszek, kiedy lustrowałem go wzrokiem.
- Mówiłem Ci już, że wyglądasz cholernie seksownie z zarostem? Zwłaszcza takim trzy, czterodniowym. No po prostu jak bóg seksu - powiedziałem, chichocząc uroczo, nadal wpatrując się w mojego chłopaka, który się delikatnie uśmiechał.
- Nie sądzę, żeby mój zarost Ci się zbytnio podobał gdy się całujemy. Podobno wtedy Cię łaskocze i nie możesz się skupić - odparł, spoglądając na mnie. Przegryzłem wargę, uśmiechając się szeroko.
- A z tym muszę się zgodzić - powiedziałem, odchylając głowę w tył i opierając ją na porcelanowej powierzchni wanny. - Ale w sumie, bez zarostu wyglądasz jak taki słodki, niewinny kociak... a wiesz, że ja kocham kotki - wyszczerzyłem się,na co Lou zachichotał.
Po kilku minutach Louis skończył się golić, po czym podszedł do mnie. Usiadł na brzegu wanny, wpatrując się we mnie.
- Jesteś niemożliwie słodki, Hazz - wyszeptał, zbliżając swoją twarz do mojej. Wyprostowałem się, czekając na pocałunek. W końcu, po chwili nasze usta spotkały się w jednym punkcie. Przymknąłem powieki oddając się chwili.
Z minuty na minutę pocałunek z delikatnego stał się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Louis przejechał po mojej dolnej wardze, sprawiając, że uchyliłem wargi. Szatyn wykorzystując to i wtargnął do mojej buzi, swoim językiem, przejeżdżając nim po moim podniebieniu.
Louis pogłaskał mnie po policzku, a ja chwyciłem go za szyję, przybliżając jeszcze bliżej. Nagle ręka Louis'ego zjechała z brzegu wanny, a z racji, że jedną trzymał na moim policzku, wpadł do wanny. Oboje wybuchliśmy śmiechem, gdy tylko Lou się jakoś pozbierał.
Usiadł na moich nogach, wpatrując się we mnie. Wyglądał cholernie słodko. Był cały mokry, a piana pokryła jego włosy.
- Cholernie słodko - wyszeptał, na co jeszcze raz się zaśmialiśmy..."
Uśmiechnąłem się delikatnie, na to wspomnienie.
Od dwóch lat, nie byłem absolutnie z nikim. Chciałem być całkowicie oddany mojemu Louis'owi i jak na razie mi to się udało.
Wziąłem głęboki oddech, wychodząc z łazienki i pozostawiając za sobą kolejne wspomnienie. Chociaż doskonale wiedziałem, że za nimi nie ucieknę. Zszedłem na dół po schodach, do salonu, w którym było bardzo czysto. Za czysto.
Gdyby był tu Louis, salon nie przypominałby normalnego salonu. Jego rzeczy walałyby się wszędzie gdzie by tylko spojrzeć. Taki jest już Louis. A raczej był....
Wszedłem do kuchni, wyciągając z górnej szafki kubek. Spojrzałem na niego, oraz na drugi, który stał na blacie. Pamiętam jeszcze jak je razem kupowaliśmy. Miały symbolizować naszą miłość. Wtedy kiedy było to dla nas całkowicie zakazane. Kiedy nie mogliśmy nawet na siebie spojrzeć, ani się dotknąć.
Czasami obwiniałem o tą całą sytuację Modest!, który zabraniał nam wszystkiego. Absolutnie wszystkiego, a potem ta nagła choroba Louisa, wypadek i... jego śmierć.
Czułem się fatalnie.
Włączyłem czajnik, czekając, aż woda w nim się zagotuje. Usiadłem przy stole, zaczesując moje loki do tyłu. Chwyciłem mój telefon, który leżał na stole. Odblokowałem go, a moim oczom ukazało się mnóstwo nieodebranych połączeń. Większość z nich była od Zayna, Liama i Nialla. Znalazłem także kilka od dziewczyn*, moich rodziców i innych przyjaciół.
Nie miałem najmniejszej ochoty na oddzwanianie do nich, więc odłożyłem telefon, wstając od stołu, gdy woda się zagotowała.
Do kubka z różowym misiem, rzuciłem torebkę malinowej herbaty, po czym wlałem do niego wodę
Po kilku minutach wyjąłem torebeczkę, wyrzucając ją do kosza. Wyjąłem z szafki jakieś ciastka, a po chwili przeszedłem do salonu. Położyłem wszystko na małym stoliczku, a sam usiadłem na kremowej sofie i włączyłem telewizor.
Pomimo tego, iż z zapałem oglądałem jakiś film, moje myśli krążyły ciągle wokół jednego. Wokół Louis'ego.
____________________________________________________________
* - Żeby potem nie było.. chodzi o dziewczyny z Little Mix ;D
O matko... to jest.. takie cudowne. Takie... inne? Po prostu piękne. Coś niesamowitego. Masz ogromny talent.. opisujesz wszystko tak realnie.... kocham cię!
OdpowiedzUsuńJakie to wszystko smutne... Biedny Harry, no szkoda mi go :( Mam nadzieję, że sobie jakoś poradzi. A shot jest genialny! ;*
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie wiem co napisać. To wszystko takie cudne. Jakoś się wzruszyłam. Szkoda mi Hazzy..... Ale te wspomnienia były strasznie słodziutkie... i, szczerze to bardzo ale to bardzo brakuje mi flame of love :) Ale teraz piszesz to opowiadanie, które jest równie dobre... genialne. Tak jak ty! ;)
OdpowiedzUsuńJacie....to jest po prostu cudne <33
OdpowiedzUsuńKocham Cię za tego Shota !!!
No i mam nadzieję,że już w następnym będzie dobrze :D
Cudne <33 ;*
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniale wspaniałe ;D I loooove you!!!! ;*
OdpowiedzUsuńooooo jakie to smutne. Jeszcze troszkę a bym się popłakała :(
OdpowiedzUsuńCudowny ten shot i nie mogę się doczekać następnej części.
Kocham twoje wszystkie blogi, opowiadania i shoty <3
OdpowiedzUsuńBiedny Harry :< Prawie się popłakałam ;( Nie mogę się doczekać następnych części shota i opowiadania :> Życzę weny!
Pomimo tego, iż shot jest bardzo, ale to bardzo smutny, to mi się bardzo, ale to bardzo podoba. Coś niesamowitego.. Czekam z niecierpliwością na rozdział 2 opowiadania, jak i częśc 2 shota :)
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego... mowe mi odebrało. K.C ;)
OdpowiedzUsuńCud, miód, maliny i herbata :D ♥ Kocham to i czekam na następne części z niecierpliwością, to jest wspaniałe!!! ♥ Nie wiem jak Ty to robisz, że jesteś aż tak genialna ♥ /Horanowa. ♥
OdpowiedzUsuńTo takie smutne:( Pięknie napisałaś tą część. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńlet-me-hear-your-voice-baby.blogspot.com