Hej! Okej... ja doskonale wiem, że ten rozdział miał pojawić się tydzień temu, ale po prostu nie dałam rady go skończyć. Jestem wręcz zawalona nauką ;( Pewnie wiecie jak to jest. Cóż... co do rozdziału to nie jest jakoś mega super, no ale... Ta historia mi obrzydła. Wiem, wiem.. ale jakoś.... to już nie to, co było na początku. No ale, nie poddaje się i piszę do końca ;) Może macie jakieś pytania do postaci, hmm? xd Lub do mnie... jak kto woli ;p Następny rozdział w listopadzie ;) Aaa... i proszę o komentarze. :)
Enjoy!
Twoje oczy tajemniczo patrzą w dal.
Dwa tygodnie później...
Harry powoli otwierał powieki, przebudzając się ze snu. Przekręcił się na drugi bok od razu czując ciepło bijące od ciała Louis'ego leżącego obok niego. Hazz uśmiechnął się leniwie, przybliżając się do swojego chłopaka, który natychmiast objął go ramieniem i delikatnie pocałował w czoło.
- Dzień dobry, skarbie - przywitał się, spoglądając na jeszcze zaspanego Harry'ego. - Jak się spało? - loczek ziewnął, składając mokrego buziaka na szyi Louisa, czując pod ustami rytm bijącego serca.
-Wspaniale - odparł Harry, przymykając powieki, gdy Louie przejechał opuszkami palców po jego torsie. Zamruczał niczym mały kotek, gdy dłoń jego chłopaka spoczęła na jego nagim biodrze, gładząc jego skórę.
Chłopak uwielbiał być dotykany przez Louisa w każdy możliwy sposób. Od tego niewinnego po ten najbardziej intymny. To było jak uzależnienie. Kolejne....
Nagle zapadła cisza. Ale zaliczająca się do tych przyjemnych. Chłopcy napawali się swoją obecnością. Po chwili Harry wyszukał dłoń Louis'ego, splatając ich palce razem.
- Hazz... - ciszę przerwał Louis, sprawiając, że wzrok Harry'ego, natychmiast spoczął na Lou. - Wiesz.... są wakacje, a ja dostałem tydzień wolnego w pracy i.... no i właśnie się tak zastanawiałem, czy może.... chciałbyś gdzieś pojechać? - przegryzł wargę, oczekując odpowiedzi ze strony loczka.
- Ale... że tak tylko my we dwoje? - upewnił się, a gdy dostał kiwnięcie głową, na jego twarz natychmiast wpłynął szeroki uśmiech, który już po chwili odwzajemnił Louis.
- Czyli, że się zgadzasz? - spytał wpatrując się w oczy chłopaka.
- No pewnie, że tak! - pisnął podekscytowany, wpijając się w malinowe wargi Louisa. Poruszały się z harmonią, wręcz perfekcyjnie na ustach Lou. Było jakby stworzone tylko dla Louis'ego. Harry był stworzony dla Louis'ego. Po chwili się od siebie oderwali, wpatrując się w swoje oczy. - Ale tak w ogóle to gdzie?
- No wiesz.... Chciałbym, żebyśmy na 3 dni pojechali do moich rodziców. Co ty na to? A potem możemy jechać gdzie tylko zechcesz. - powiedział, przejeżdżając kciukiem po policzku Harry'ego.
- Do twoich rodziców? - upewnił się chłopak, a na jego twarzy gościło przerażenie.
- Ok... to był głupi pomysł. Pojedziemy tam...
- Ale, nie! Możemy tam jechać, naprawdę z chęcią ich poznam... tylko, dlaczego teraz?
- No bo... po prostu chciałbym aby poznali osobę, na której zależy mi najbardziej na świecie - szepnął, na co Harry uśmiechnął się. - Zgadzasz się?
- Tak, z chęcią ich poznam. - wyszczerzył się, co Louis odwzajemnił.
- Ale to będą tylko 3 dni, a potem możemy jechać gdzie tylko chcesz.
- Nawet na Antarktykę? - uniósł prawą brew, co sprawiło, że Lou wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim jego chłopak. - Wiesz, tam jest naprawdę bardzo zimno. Temperatura sięga tam niemal do minus 50 stopni Celsjusza. Widzisz uważałem na geografii! - wypiął dumnie pierś, chichocząc. - Ale wiesz mi, że to nie było proste. To była po prostu męczarnia, wiedząc, że ty masz wolne w pracy, jesteś sam w domu i czekasz na mnie...
- Cholernie napalony - dokończył za Harry'ego, uśmiechając się. Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy, uśmiechając się delikatnie. - Ale przyznaj, że potem było wspaniale.
-No nie wiem Lou, nie wiem - wyszczerzył się Hazz, po czym przybliżył się do ust Louisa, muskając je swoimi. Z chwili na chwilę delikatne muśnięcia, zmieniły się w zachłanne pocałunki. - No dobra, a teraz tak na serio.... naprawdę mogę wybrać? - spytał Hazz, gdy się od siebie oderwali.
- Tak, Hazz... - wyszeptał Louis, do ucha Harry'ego, przegryzając jego płatek. Po chwili zaczął składać czułe i ciepłe pocałunki po jego szyi, następnie po twarzy, aż dotarł do ust, które delikatnie musnął, wręcz z czcią.
- Uwielbiam jak tak robisz - wyznał Harry, uśmiechając się delikatnie. - Wiesz.... zawsze chciałem jechać do Paryża. Moi rodzicie byli tam na podróży poślubnej i mówili, że to przepiękne miejsce. Zwłaszcza dla zakochanych. A ja jestem bardzo, ale to bardzo zakochany w pewnym chłopaku, więc wydaje mi się, że właśnie tam chcę spędzić z nim wakacje - wyjaśnił, przypatrując się Louis'owi. - Pojedziemy tam? - zapytał z nutką nadziei.
- Dla ciebie wszystko.
~~~*~~~
- Cześć Harry - przywitała się z nim Danielle - sekretarka
Louisa.Chłopak uśmiechnął się do niej, podchodząc do biurka.
- Hej Dani, Louie u siebie? - upewnił się, a gdy tylko otrzymał kiwnięcie głową, uśmiechnął się jeszcze szerzej, podchodząc do dużych drzwi. Zapukał, a gdy tylko otrzymał głośne 'proszę', z uśmiechem na twarzy wszedł do środka.
Gdy przekroczył próg, jego oczom ukazał się Louis, siedzący za swoim biurkiem, podpisując jakieś papierki. Wyglądał na dość zmęczonego, lecz gdy tylko zobaczył loczka, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Hej - przywitał się, zamykając za sobą drzwi. Podszedł do biurka Louisa, obchodząc go, po czym zatrzymał się przed Louis'em i usiadł na jego kolanach, od razu wtulając się w jego tors. - Tęskniłem - wyszeptał, masując plecy ukochanego.
- Ja też skarbie- powiedział zmęczonym głosem. Nagle Hazz oderwał się od Louis'ego, uważnie mu się przyglądając. - Coś się stało? - spytał zaniepokojony, co Harry jedynie skwitował uśmiechem.
- Jeśli powiem Ci, że w okularach wyglądasz tak seksownie, że od samego patrzenia robię się twardy, to będziesz je nosić częściej? - zachichotał, spoglądając na ukochanego. - Wyglądasz jak taki, bardzo niegrzeczny nauczyciel, który ma ochotę przelecieć swojego ucznia.
- Jeśli ty będziesz tym uczniem, to z chęcią skorzystam - szepnął, uśmiechając się. Harry powoli zdjął okulary Louisa, odkładając je na biurko. Chłopak kochał gdy Louie w nich chodził, chociaż ten twierdził, że wygląda w nich dziwnie i staro, co Harry kwitował jedynie śmiechem.
- Kocham Cię - wyszeptał cichutko Hazz, tuż przy ustach Louisa, po czym delikatnie je musnął. Przymknął powieki, gdy Lou chwycił go za kark, przyciągając bliżej siebie. Całowali się dość długo.Lecz oni też są ludźmi i muszą oddychać. Oderwali się więc od siebie.
- A co w ogóle ty tu robisz? I jak się tu dostałeś? - zagadnął zaciekawiony Lou, bawiąc się loczkami swojego ukochanego.
- No więc.... Byłem razem z Perrie na zakupach i kupiliśmy kilka ciuszków. Potem poszliśmy na kawę, no i Pezz musiała wracać bo umówiła się z Zayn'em. W zasadzie to ja jestem sprawdzą tego, iż oni są razem - zauważył z dumą na co Lou zachichotał. - No i mi się nie chciało wracać do pustego domu. Czekać na ciebie dobrych trzech godzin i w ogóle. Po prostu chciałem Cię zobaczyć. I.... nie chcę nic mówić, ale twoja praca czasem mnie dołuje - szepnął patrząc w oczy Louisa. - Wstajesz rano o 6, gdy ja jeszcze śpię. Wychodzisz, a ja zostaję sam. Wracasz o 17, albo o 18 i spędzamy ze sobą jedynie jakieś trzy godziny nie licząc nocy - puścił mu oczko, uśmiechając się. - Wiesz.... tak myślałem, że może ja bym też poszukał jakiejś pracy, co ty na to?
- Słoneczko, rozmawialiśmy już o tym. Nie chcę żebyś pracował. Masz dopiero 18 lat, skończyłeś liceum i powinieneś pójść na studia, a dopiero potem zacząć myśleć o jakiejkolwiek pracy. - wyjaśnił starszy chłopak, splatając swoje palce z palcami Harry'ego. - Może tak być? A poza tym.... jakiś kierunek?
- Nie wiem, Lou. Może... poczekajmy jeszcze trochę okej? Ja wiem, że jak coś to już trzeba nad czymś myśleć i składać papiery, ale jakoś teraz nie mam do tego głowy i wolę spędzić czas z tobą. Jeszcze się zastanowię nad kierunkiem, dobrze?
- Dobra, ale jak już coś wymyślisz to mi powiedź, ok? - uśmiechnął się do Harry'ego, patrząc się na jego twarz.
- Ok - wyszeptał cichutko Harry, uśmiechając się. Louis jedynie zaśmiał się i pocałował Harry'ego w jego malinowe i pełne usta. - Nie obraziłeś się na mnie?
- Nie mógłbym. A poza tym.... jeszcze jest trochę czasu, nie? A teraz złaź mi z kolan bo moja praca dobiega końca. - powiedział Louie, wstając z krzesła, gdy Hazz wstał z jego kolan. Włożył wszystkie potrzebne papiery do torby, zasuwając ją.
Harry siedział na biurko, przypatrując się poczynaniom Louisa. Obserwował dokładnie wszystko co robił.
- Jesteś piękny - wyszeptał cichutko, w stronę starszego. - Wprost idealny - dodał, gdy Louis podszedł do niego i objął w pasie, całując w usta.
- Doskonale wiesz co myślę na ten temat i moim mniemaniem to ty jesteś najpiękniejszą istotą na tej ziemi - powiedział, chwytając Harry'ego za rękę i wychodząc ze swojego gabinetu.
- Kurde, skąd ja to znam - zachichotali oboje, wychodząc z dużego wieżowca, kierując się w stronę samochodu Louisa.