piątek, 25 października 2013

Rozdział 18 - Zostaliśmy stworzeni tylko dla siebie.

Hej! Okej... ja doskonale wiem, że ten rozdział miał pojawić się tydzień temu, ale po prostu nie dałam rady go skończyć. Jestem wręcz zawalona nauką ;( Pewnie wiecie jak to jest. Cóż... co do rozdziału to nie jest jakoś mega super, no ale... Ta historia mi obrzydła. Wiem, wiem.. ale jakoś.... to już nie to, co było na początku. No ale, nie poddaje się i piszę do końca ;) Może macie jakieś pytania do postaci, hmm? xd Lub do mnie... jak kto woli ;p Następny rozdział w listopadzie ;) Aaa... i proszę o komentarze. :) 
Enjoy! 




Twoje oczy tajemniczo patrzą w dal. 



Dwa tygodnie później...


Harry powoli otwierał powieki, przebudzając się ze snu. Przekręcił się na drugi bok od razu czując ciepło bijące od ciała Louis'ego leżącego obok niego. Hazz uśmiechnął się leniwie, przybliżając się do swojego chłopaka, który natychmiast objął go ramieniem i delikatnie pocałował w czoło. 



- Dzień dobry, skarbie - przywitał się, spoglądając na jeszcze zaspanego Harry'ego. - Jak się spało? - loczek ziewnął, składając mokrego buziaka na szyi Louisa, czując pod ustami rytm bijącego serca. 



-Wspaniale - odparł Harry, przymykając powieki, gdy Louie przejechał opuszkami palców po jego torsie. Zamruczał niczym mały kotek, gdy dłoń jego chłopaka spoczęła na jego nagim biodrze, gładząc jego skórę. 



Chłopak uwielbiał być dotykany przez Louisa w każdy możliwy sposób. Od tego niewinnego po ten najbardziej intymny. To było jak uzależnienie. Kolejne....




Nagle zapadła cisza. Ale zaliczająca się do tych przyjemnych. Chłopcy napawali się swoją obecnością. Po chwili Harry wyszukał dłoń Louis'ego, splatając ich palce razem. 




- Hazz... - ciszę przerwał Louis, sprawiając, że wzrok Harry'ego, natychmiast spoczął na Lou. - Wiesz.... są wakacje, a ja dostałem tydzień wolnego w pracy i.... no i właśnie się tak zastanawiałem, czy może.... chciałbyś gdzieś pojechać? - przegryzł wargę, oczekując odpowiedzi ze strony loczka. 



- Ale... że tak tylko my we dwoje? - upewnił się, a gdy dostał kiwnięcie głową, na jego twarz natychmiast wpłynął szeroki uśmiech, który już po chwili odwzajemnił Louis. 



- Czyli, że się zgadzasz? - spytał wpatrując się w oczy chłopaka. 



- No pewnie, że tak! - pisnął podekscytowany, wpijając się w malinowe wargi Louisa. Poruszały się z harmonią, wręcz perfekcyjnie na ustach Lou. Było jakby stworzone tylko dla Louis'ego. Harry był stworzony dla Louis'ego. Po chwili się od siebie oderwali, wpatrując się w swoje oczy. - Ale tak w ogóle to gdzie? 



- No wiesz.... Chciałbym, żebyśmy na 3 dni pojechali do moich rodziców. Co ty na to? A potem możemy jechać gdzie tylko zechcesz. - powiedział, przejeżdżając kciukiem po policzku Harry'ego. 



- Do twoich rodziców? - upewnił się chłopak, a na jego twarzy gościło przerażenie. 



- Ok... to był głupi pomysł. Pojedziemy tam...



- Ale, nie! Możemy tam jechać, naprawdę z chęcią ich poznam... tylko, dlaczego teraz? 



- No bo... po prostu chciałbym aby poznali osobę, na której zależy mi najbardziej na świecie - szepnął, na co Harry uśmiechnął się. - Zgadzasz się? 



- Tak, z chęcią ich poznam. - wyszczerzył się, co Louis odwzajemnił. 



- Ale to będą tylko 3 dni, a potem możemy jechać gdzie tylko chcesz.   


- Nawet na Antarktykę? - uniósł prawą brew, co sprawiło, że Lou wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim jego chłopak. - Wiesz, tam jest naprawdę bardzo zimno. Temperatura sięga tam niemal do minus 50 stopni Celsjusza. Widzisz uważałem na geografii! - wypiął dumnie pierś, chichocząc. - Ale wiesz mi, że to nie było proste. To była po prostu męczarnia,  wiedząc, że ty masz wolne w pracy, jesteś sam w domu i czekasz na mnie...



- Cholernie napalony - dokończył za Harry'ego, uśmiechając się. Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy, uśmiechając się delikatnie. - Ale przyznaj, że potem było wspaniale. 



-No nie wiem Lou, nie wiem - wyszczerzył się Hazz, po czym przybliżył się do ust Louisa, muskając je swoimi. Z chwili na chwilę delikatne muśnięcia, zmieniły się w zachłanne pocałunki. - No dobra, a teraz tak na serio.... naprawdę mogę wybrać? - spytał Hazz, gdy się od siebie oderwali.



- Tak, Hazz... - wyszeptał Louis, do ucha Harry'ego, przegryzając jego płatek. Po chwili zaczął składać czułe i ciepłe pocałunki po jego szyi, następnie po twarzy, aż dotarł do ust, które delikatnie musnął, wręcz z czcią. 



- Uwielbiam jak tak robisz - wyznał Harry, uśmiechając się delikatnie. - Wiesz.... zawsze chciałem jechać do Paryża. Moi rodzicie byli tam na podróży poślubnej i mówili, że to przepiękne miejsce. Zwłaszcza dla zakochanych. A ja jestem bardzo, ale to bardzo zakochany w pewnym chłopaku, więc wydaje mi się, że właśnie tam chcę spędzić z nim wakacje - wyjaśnił, przypatrując się Louis'owi. - Pojedziemy tam? - zapytał z nutką nadziei. 



- Dla ciebie wszystko. 

~~~*~~~  

Harry przeszedł przez duże drzwi, wchodząc do środka budynku. Od razu skierował się w stronę windy. Poczekał chwilę, po czym wsiadł do niej, wraz z kilkoma innymi osobami. Nacisnął odpowiedni guzik cierpliwie czekając. Gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, wyszedł z niej, skręcając w prawo.



- Cześć Harry - przywitała się z nim Danielle - sekretarka
Louisa.Chłopak uśmiechnął się do niej, podchodząc do biurka.



- Hej Dani, Louie u siebie? - upewnił się, a gdy tylko otrzymał kiwnięcie głową, uśmiechnął się jeszcze szerzej, podchodząc do dużych drzwi. Zapukał, a gdy tylko otrzymał głośne 'proszę', z uśmiechem na twarzy wszedł do środka.



Gdy przekroczył próg, jego oczom ukazał się Louis, siedzący za swoim biurkiem, podpisując jakieś papierki. Wyglądał na dość zmęczonego, lecz gdy tylko zobaczył loczka, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.


- Hej - przywitał się, zamykając za sobą drzwi. Podszedł do biurka Louisa, obchodząc go, po czym zatrzymał się przed Louis'em i usiadł na jego kolanach, od razu wtulając się w jego tors. - Tęskniłem - wyszeptał, masując plecy ukochanego.




- Ja też skarbie- powiedział zmęczonym głosem. Nagle Hazz oderwał się od Louis'ego, uważnie mu się przyglądając. - Coś się stało? - spytał zaniepokojony, co Harry jedynie skwitował uśmiechem.



- Jeśli powiem Ci, że w okularach wyglądasz tak seksownie, że od samego patrzenia robię się twardy, to będziesz je nosić częściej? - zachichotał, spoglądając na ukochanego. - Wyglądasz jak taki, bardzo niegrzeczny nauczyciel, który ma ochotę przelecieć swojego ucznia. 



- Jeśli ty będziesz tym uczniem, to z chęcią skorzystam - szepnął, uśmiechając się. Harry powoli zdjął okulary Louisa, odkładając je na biurko. Chłopak kochał gdy Louie w nich chodził, chociaż ten twierdził, że wygląda w nich dziwnie i staro, co Harry kwitował jedynie śmiechem.



- Kocham Cię - wyszeptał cichutko Hazz, tuż przy ustach Louisa, po czym delikatnie je musnął. Przymknął powieki, gdy Lou chwycił go za kark, przyciągając bliżej siebie. Całowali się dość długo.Lecz oni też są ludźmi i muszą oddychać. Oderwali się więc od siebie.



- A co w ogóle ty tu robisz? I jak się tu dostałeś? - zagadnął zaciekawiony Lou, bawiąc się loczkami swojego ukochanego.



- No więc.... Byłem razem z Perrie na zakupach i kupiliśmy kilka ciuszków. Potem poszliśmy na kawę, no i Pezz musiała wracać bo umówiła się z Zayn'em. W zasadzie to ja jestem sprawdzą tego, iż oni są razem - zauważył z dumą na co Lou zachichotał. - No i mi się nie chciało wracać do pustego domu. Czekać na ciebie dobrych trzech godzin i w ogóle. Po prostu chciałem Cię zobaczyć. I.... nie chcę nic mówić, ale twoja praca czasem mnie dołuje - szepnął patrząc w oczy Louisa. - Wstajesz rano o 6, gdy ja jeszcze śpię. Wychodzisz, a ja zostaję sam. Wracasz o 17, albo o 18 i spędzamy ze sobą jedynie jakieś trzy godziny nie licząc nocy - puścił mu oczko, uśmiechając się. - Wiesz.... tak myślałem, że może ja bym też poszukał jakiejś pracy, co ty na to?


- Słoneczko, rozmawialiśmy już o tym. Nie chcę żebyś pracował. Masz dopiero 18 lat, skończyłeś liceum i powinieneś pójść na studia, a dopiero potem zacząć myśleć o jakiejkolwiek pracy. - wyjaśnił starszy chłopak, splatając swoje palce z palcami Harry'ego. - Może tak być? A poza tym.... jakiś kierunek?


- Nie wiem, Lou. Może... poczekajmy jeszcze trochę okej? Ja wiem, że jak coś to już trzeba nad czymś myśleć i składać papiery, ale jakoś teraz nie mam do tego głowy i wolę spędzić czas z tobą. Jeszcze się zastanowię nad kierunkiem, dobrze? 



- Dobra, ale jak już coś wymyślisz to mi powiedź, ok? - uśmiechnął się do Harry'ego, patrząc się na jego twarz.



- Ok - wyszeptał cichutko Harry, uśmiechając się. Louis jedynie zaśmiał się i pocałował Harry'ego w jego malinowe i pełne usta. - Nie obraziłeś się na mnie?



- Nie mógłbym. A poza tym.... jeszcze jest trochę czasu, nie? A teraz złaź mi z kolan bo moja praca dobiega końca. - powiedział Louie, wstając z krzesła, gdy Hazz wstał z jego kolan. Włożył wszystkie potrzebne papiery do torby, zasuwając ją.



Harry siedział na biurko, przypatrując się poczynaniom Louisa. Obserwował dokładnie wszystko co robił.



- Jesteś piękny - wyszeptał cichutko, w stronę starszego. - Wprost idealny - dodał, gdy Louis podszedł do niego i objął w pasie, całując w usta.



- Doskonale wiesz co myślę na ten temat i moim mniemaniem to ty jesteś najpiękniejszą istotą na tej ziemi - powiedział, chwytając Harry'ego za rękę i wychodząc ze swojego gabinetu.



- Kurde, skąd ja to znam - zachichotali oboje, wychodząc z dużego wieżowca, kierując się w stronę samochodu Louisa.

sobota, 12 października 2013

One Shot - Hot renovation

Tytuł: Hot renovation




Główne postacie: Louis Tomlinson i Harry Styles. 


Czas i miejsce akcji: Lato, 2013, Wielka Brytania, Londyn. 


Opis: Kupując nowy dom, warto przygotować się na malowanie, meblowanie i tego typu rzeczy. Jak zakończy się malowanie, pokoju przez Harry'ego i Louis'ego? 


Ostrzeżenie: Pojawia się scena +18. Jeśli nie jesteś zwolennikiem czytania o miłości męsko-męskiej opuść tę stronę. 


Od autorki: Hej misie! I o to moja niespodzianka. Shot nie jest zbyt długi, bo chyba takie mi nie wychodzą, ale ważne, że wgl jest, nie? xd Mam nadzieję, że nikt nie napisał czegoś podobnego, ale jeśli już napisał to z góry przepraszam ;p Kolejny rozdział YYJAW pojawi się za tydzień ;) Bardzo was proszę o opinie i komentarze. Byłoby mi miło :) I wielkie dzięki mojej becie, za sprawdzenie tego shota ;* :)No nic, miłego czytania. Enjoy!


Beta: Agrafkaa. 


~~~*~~~


Zmarszczyłem brwi rozglądając się po pokoju. W okół mnie było całkowicie biało. 


Na podłodze rozłożone były różnego rodzaju gazety, a obok mnie stała drabina. Od samego patrzenia na to odechciewało mi się robić absolutnie wszystkiego.


- Rusz ten swój seksowny tyłek i mi pomóż! -  usłyszałem ochrypły głos za moimi plecami. Natychmiast się odwróciłem, a na moją twarz jeszcze szybciej wparował szeroki uśmiech. A powodem jego był nie kto inny jak Harry. Szybko jednak przestałem się uśmiechać, gdy zobaczyłem, że w prawej dłoni trzyma puszkę z farbą. 


- Po co ja się na to zgadzałem?- szepnąłem, bardziej do siebie niż do Harry'ego. 


- Oj, Lou, no weź! Będzie niezła zabawa! - powiedział z entuzjazmem, natomiast ja spojrzałem z powątpiewaniem na niego,oraz na puszkę, którą postawił na ziemi. Po chwili podszedł do mnie uśmiechając się. 


- Mógłbym pokazać Ci inny rodzaj zabaw - wyszeptałem, bawiąc się guzikiem jego koszuli w kratkę. Podniosłem wzrok, przegryzając delikatnie wargę i uśmiechając się figlarnie.


- Myślisz tylko i wyłącznie o seksie! Jesteś seksoholikiem! - podsumował, uroczo chichocząc, co i mnie skłoniło do uśmiechu. Dźgnął mnie w policzek, po czym odszedł ode mnie, wychodząc z pokoju.


W tym czasie ja jeszcze raz rozglądnąłem się, klnąc w myślach. Powinniśmy kupić już gotowy dom, a nie malować pokoje i takie tam. To zdecydowanie za dużo. Za  niecałe dwa tygodnie wyjeżdżamy w trasę, a mamy pomalowaną tylko i wyłącznie kuchnię oraz naszą sypialnię. Do prawdy nie wiem jak się z tym wyrobimy. 


Po kilku minutach do pomieszczenia, które miało być pokojem gościnnym, wszedł Harry z pędzlami i wałkami. Spojrzałem na niego, marszcząc brwi. Skrzyżowałem dłonie na piersi, przyglądając się poczynaniom chłopaka.


- Wcale nie jestem seksoholikiem - wypaliłem nagle, na co Harry podniósł swoją głowę, śmiejąc się głośno.


- Oh, Lou... jesteś, jesteś - zachichotał, otwierając farbę. Pokręciłem głową, podchodząc do niego.


- No cóż... nie sądzę, żeby Ci to przeszkadzało. A poza tym to sam jesteś niewyżytym nastolatkiem, który pieprzyłby wszystko co się rusza, lecz tego akurat to bym raczej nie chciał - usiadłem na drabinie, przeczesując włosy palcami. Harry spojrzał na mnie unosząc brwi do góry. Przytaknąłem, uśmiechając się gdy chłopak wstał i podszedł do mnie, stając blisko. 


- Po pierwsze jeśli już, to pieprzyłbym tylko i wyłącznie twój cholernie seksowny tyłek. Po drugie wcale nie jestem niewyżyty. A po trzecie mniej gadaj, a więcej rób, bo jeśli nadal będziemy spierać się nad tym, który z nas jest większym seksoholikiem to nie skończymy malowania do końca roku - pocałował mnie krótko w usta, odsuwając się. - No już, wstawaj! - pogonił mnie, na co ja jedynie przewróciłem oczami.


Po chwili postanowiłem nie przeciągać tego. Wstałem z drabiny, podchodząc do Harry'ego, który trzymał dwa wałki. Chwyciłem jeden, po czym zamoczyłem w farbie, a następnie przejechałem przed krateczkę i zacząłem malować.


Co prawda nie wychodziło mi to tak dobrze jak Harry'emu, ale co miałem zrobić.


Po chwili postanowiłem wejść na drabinę, żeby dosięgnąć wyżej. Przejechałem pędzlem po ścianie, na której pojawiła się  kremowa farba. Rozejrzałem się wokoło, wzdychając głośno. To będzie naprawdę długie malowanie.


~~~*~~~

Po dwóch godzinach mieliśmy pomalowane trzy ściany.


Od kilku minut siedzę na podłodze przyglądając się jak Harry maluje czwartą z ścian. Wygląda tak cholernie seksownie, że nie można tego opisać słowami.


Przegryzłem wargę, wstając z podłogi. Powoli podszedłem do niego, stając za nim i obejmując wokół pasa. Harry jedynie zamruczał, przerywając malowanie. Obrócił się do mnie przodem, uśmiechając się. Stanąłem na palcach, by pocałować go w usta. On szybko odwzajemnił pocałunek, przyciągając mnie bliżej.


Nagle poczułem jak pędzel przesuwa się po moim nadgarstku. Odsunąłem się od Harry'ego spoglądając w tamto miejsce. Przymknąłem powieki, gdy zobaczyłem pomalowaną część ciała. Loczek jedynie się zaśmiał, a ja w odpowiedzi, oderwałem się od niego, schylając w kierunki pędzla zamoczonego w farbie.


Bez zastanowienie maznąłem Harry'ego w rękę. Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem jego wyraz twarzy. Machnąłem pędzlem jeszcze raz, lecz tym razem farba wylądowała na jego koszuli. Zaśmiałem się, gdy Harry zrobił mi to samo co ja jemu, tylko farba wylądowała na moich spodniach.


Zaczęliśmy chlapać farbą gdzie popadnie, w efekcie czego byliśmy cali ubrudzeni, a ściany w pokoju były teraz całe pochlapane różnymi kolorami farb. Odsunąłem się od Harry'ego, biegnąc tyłem. Śmiałem się przez cały czas, a zwłaszcza wtedy gdy Hazz zaczął mnie ścigać.

Starałem się, nie dać się złapać, lecz po kilku minutach Harry dopadł mnie, przyciskając do ściany. Zachichotałem i przejechałem pędzlem po jego brzuchu zostawiając tam czerwony ślad. Po chwili podniosłem głowę, patrząc się na jego uśmiechniętą twarz.


Jego loki były dosłownie wszędzie. Tworzyły coś w stylu aureoli, dzięki czemu ten chłopak wyglądał tak cholernie uroczo, że od samego patrzenia topiło mi się serce. Zielone oczy, które teraz świeciły blaskiem, które tak doskonale znam, wpatrywały się w moje. W jego policzkach pojawiły się te cudne dołeczki, które tak kocham. 

Jego koszula była już całkowicie rozpięta, przez co mogłem zobaczyć umięśniony tors. Przegryzłem wargę, rzucając pędzel, gdzieś w kąt, po czym chwyciłem go w pasie, przyciągając bliżej siebie.  


Przejechałem palcem po linii jego spodni, uśmiechając się sam do siebie. Podjechałem ręką wyżej, przez jego tors, szyję, aż zatrzymałem się na jego ustach, kreśląc palcem ich wzór. 


Stanąłem na palcach by delikatnie pocałować Harry'ego. Musnąłem jego usta, układając dłoń na jego tyłku, który mocno ścisnąłem. Sapnął w moje usta, po czym pogłębił pocałunek. Oderwaliśmy się od ściany, całując się. 


Po kilku minutach oderwaliśmy od siebie nasze usta, dysząc ciężko. Spojrzałem na niego z figlarnym uśmieszkiem i znów przegryzając jego wargę, po czym szybko ją zassałem. W tej samej chwili moje palce znalazły się na ramionach Harry'ego i delikatnie zsuwały jego koszulę. Gdy ta wylądowała na podłodze, Harry oderwał się ode mnie z głośnym mlaśnięciem. 


Już po chwili obydwoje leżeliśmy na podłodze, całując się zachłannie. Harry usiadł na mnie okrakiem przy okazji ocierając się o moje krocze, przez co jęknąłem głośno. Chwyciłem go za szyję przyciągając do kolejnego pocałunku. Ręce Harry'ego wślizgnęły się pod moją koszulę, masując mój tors. Odsunął się ode mnie ściągając ze mnie koszulkę, oraz dobierając się do paska moich spodni, w momencie gdy ja przyssałem się do jego szyi. Zassałem mocno skórę, na co on ścisnął moje udo i jęknął głośno. 


Chwile później oderwałem się od jego szyi, przez moment przypatrując się dorodnej malince. Spojrzałem na Harry'ego, który właśnie rozsuwał mój rozporek. Zamruczałem w aprobacie, po czym położyłem się na podłodze całkowicie oddając się Loczkowi. W mgnieniu oka pozbył się moich spodni oraz bokserek.


 Równie szybko zdjął własne rurki, po czym znów się nade mną nachylił muskając moje napuchnięte usta.


- Odwróć się, kotku - wyszeptał, co ja natychmiast uczyniłem. Zaczął całować mnie po karku, a ja ciężko dyszałem.


- Hazz, zrób to teraz - poprosiłem przekręcając głowę i patrząc się w jego ciemne, od pożądania oczy. - Po prostu mnie pieprz  - szepnąłem, na co on jedynie uśmiechnął się delikatnie.


Po chwili poczułem jak Harry wchodzi we mnie cały. Jęknąłem głośno bardziej z podniecenia niż z bólu. Zacisnąłem dłonie w pięści, gdy Hazz wyszedł ze mnie niemal całą długością, po czym mocno pchnął.


Po kilku minutach zaczął wykonywać płynne, mocne i bardzo szybkie ruchy. Z trudem łapałem powietrze, chociaż miałem go pod dostatkiem. Zacząłem krzyczeć coraz głośniej, oraz prosząc Harry'ego by pieprzył mnie jeszcze mocniej.


Harry niemal natychmiast obrócił mnie na plecy przyciągając za nogi i układając je po swoich bokach. Wszedł we mnie stanowczym ruchem, wyrywając nam obu z gardeł jęki. Po chwili Harry przyśpieszył o ile było to możliwe, łapiąc mnie za włosy i ciągnąc. Natomiast ja zacząłem wyć z rozkoszy, którą dawał mi Hazz.


Otworzyłem oczy, które przedtem nieświadomie zamknąłem. Spojrzałem na Harry'ego i niemal natychmiast jęknąłem widząc go z rozchylonymi ustami, przymkniętymi powiekami i roztrzepanymi włosami. Przegryzłem wargę, wplątując palce w jego loki. Nadal się we mnie poruszając, chwycił mojego penisa, po czym zaczął obciągać mi w rytm swoich pchnięć, które były tak mocne, iż byłem pewny, że jutro nie będę mógł wstać z łóżka.


Wystarczyło jeszcze kilka pchnięć, a doszedłem w ręce Harry'ego. Chwilę później poczułem jak coś ciepłego wypełnia moje wnętrze. Harry poruszał się jeszcze chwilę we mnie, po czym ostatecznie wyszedł, sprawiając, że trochę spermy wyleciało ze mnie.



Hazz opadł na mnie chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi, bardzo szybko oddychając.


Leżeliśmy tak kilka minut, niesamowicie spoceni i szczęśliwi. Gdy w miarę do siebie doszliśmy, Harry delikatnie podniósł głowę spoglądając na mnie. Odgarnął włosy, które przykleiły mi się do czoła, a następnie pocałował w czoło. Uśmiechnąłem się delikatnie, muskając jego usta swoimi. 


- Wiesz, chyba będziemy musieli częściej malować pokoje - zaśmiałem się, co Harry od razu odwzajemnił. - Kocham Cię, Hazz - szepnąłem obejmując ręką jego talię.


- Ja ciebie też, Boo Bear - wyszeptał, składając delikatny pocałunek na moich ustach. 

piątek, 4 października 2013

Rozdział 17 - Wszystkim czego pragnę jesteś Ty.

Witajcie misie! Wybaczcie, że tak się wyświetla, ale Blogger chyba mnie nie lubi ;c Przepraszam, że nie dodawałam rozdziału. Miałam to zrobić w poniedziałek, ale musiałam się uczyć, we wtorek nie miałam czasu, w środę byłam na wycieczce, w czwartek też się cały dzień uczyłam, no ale dziś muszę się pozbyć tego rozdziału! xd  Wgl mi się nie podoba. Jest taki chujowy (zresztą jak zawsze). Aleee..... już niedługo pojawi się shot! Cieszycie się? Mam nadzieję, że się wam spodoba ;p No dobra. Na koniec chciałabym poprosić KAŻDEGO kto to przeczyta, o to, aby napisał komentarz. Nie musi być długi, to może być jedno słowo, ale nie macie pojęcia jak bardzo będę się z niego cieszyła :) Więc bardzo was proszę. Jeśli chcecie, możecie zadawać pytania do postaci ;d Tyle ode mnie xd

Enjoy!

 Twoje oczy jak przetwór nieba.  



~Perspektywa Baby Cakes~



 Tydzień później....




Impreza trwała w najlepsze, od dobrych trzech godzin. Stałem przy jednym ze stolików, popijając poncz. Rozglądnąłem się dookoła. Każdy z obecnych na sali tańczył albo się wygłupiał. Przymknąłem powieki, biorąc głęboki wdech. Odstawiłem szklankę z napojem, chcąc wyjść na zewnątrz. 




- Hej Harry, zatańczysz ze mną? - usłyszałem słodki dziewczęcy głos. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która okazała się być koleżanką Tay. Skrzywiłem się na jej widok, nie tylko z powodu, że jej nie lubiłem. 




- Um... wybacz ale, muszę wyjść na zewnątrz - wyjaśniłem łagodnie, odpychając ją od siebie, ponieważ jakimś dziwnym cudem, przysunęła się do mnie tak, że czułem jej oddech na skórze. Demi nie dała jednak za wygraną i przysunęła się do mnie jeszcze bliżej. Nabrałem powietrza do płuc, nie wiedząc co zrobić. 




- Oj Hazz, przecież wszystko można jeszcze odkręcić - szepnęła, spoglądając na moje usta. Zmarszczyłem brwi za bardzo nie wiedząc o co chodzi. Brunetka musiała to zauważyć bo zachichotała i zaczęła wpatrywać się w moje oczy. - Aż tak bardzo lubisz brać w tyłek? Pomyśl jak bardzo przyjemny byłby seks z dziewczyną.... 




Nie dokończyła, ponieważ odsunąłem ją od siebie, na tyle, by ponownie się do mnie nie przysunęła. 




- Nie pozwalaj sobie! Ja mam chłopaka! Odpieprz się ode mnie! - wrzasnąłem, na co dziewczyna znieruchomiała. Spojrzałem na nią i trochę zrobiło mi się jej szkoda, ale wszystkie dziewczyny powinny w końcu zrozumieć, że nie stanę się nagle hetero i z nimi będę. Niektóre z nich naprawdę wierzyły, że jakimś cudem sprawią, że przestaną mi się podobać chłopacy, ale czasem to była lekka przesada. - Wybacz, ale naprawdę....




- Demi chodź! - usłyszałem głos Taylor, po czym ją zobaczyłem. Chwyciła za nadgarstek swoją koleżankę, chcąc ją stamtąd zabrać. - Wypiłaś zdecydowanie za dużo! Harry przepraszam... - wyszeptała w moim kierunku, na co ja jedynie skinąłem głową. Odetchnąłem z ulgą, po czym skierowałem się w stronę wyjścia. Przywitałem się z kilkoma nauczycielami, którzy pilnowali wejścia, po czym wyszedłem na zewnątrz. 




Powitały mnie promienie zachodzącego słońca. Od razu pomyślałem o Louis'ie. Uśmiechnąłem się delikatnie, wyjmując telefon z kieszeni. Wystukałem kilka zdań, a chwilę później wysłałem wiadomość do mojego chłopaka. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech, gdy przeczytałem jej zawartość.




Po kilku minutach postanowiłem wrócić do środka. 





Wszedłem przez duże drzwi, od razy rozglądając się w poszukiwaniu Perrie. Zauważyłem ją dopiero po kilku minutach. Miała na sobie białą koronkową sukienkę, czarne szpilki, czarną torebkę oraz rozpuszczone włosy. Wyglądała ślicznie. Rozmawiała z Jade, a gdy tylko zauważyła, że jej się przyglądam uśmiechnęła się szeroko, zapewne przepraszając swoją koleżankę, a po chwili do mnie podeszła. 




Gdy miałem jej już coś powiedzieć, poczułem jak silne ramiona obejmują mnie w pasie. Chwilę później poczułem delikatny pocałunek na mojej szyi, na co przymknąłem powieki i szeroko się uśmiechnąłem, odwracając się w kierunku Louisa. 




- Mówiłem Ci już, że jesteś piękny? - zapytał retorycznie, uśmiechając się.





-Chyba z tysiąc razy, ale jakoś to mi nie przeszkadza. A tak w ogóle to jak się tu dostałeś? - spytałem, przyglądając się uważnie twarzy Lou. 




- Skłamałem, że jestem z kateringu i chcę sprawdzić czy wszystko w porządku - wyjaśnił, na co ja zachichotałem. - Ale takie kłamstwa są warte tego, żeby Cię zobaczyć. Są warte ciebie skarbie... - szepnął, na co ja się uśmiechnąłem przyciągając go do mnie, tak że stykaliśmy się nosami. 




- I o to chodzi - szepnąłem ledwie słyszalnie, delikatnie muskając cieplutkie wargi Louis'ego. Nie wiem ile czasu się całowaliśmy, ale po chwili usłyszałem jak ktoś chrząka w ten specyficzny sposób. Oderwałem się od tych cudownych warg, a dopiero po chwili zorientowałem się, że prawie wszyscy patrząc się na nas, wraz z jedną z nauczycielek. 




- Przepraszam, ale co Pan tu robi? Harry co to ma znaczyć? - zwróciła się najpierw do Lou, a potem do mnie. 




- Całowaliśmy się, nie było widać? - objąłem Louis'ego rękoma w pasie, przyglądając się nauczycielce, która miała bardzo dziwny wyraz twarzy, który sprawił, że Lou zachichotał, przez co został spiorunowany groźnym spojrzeniem kobiety. No tak. Jak mogłem zapomnieć, że ta szkoła jest przepełniona homofobami. Boże, dzięki, że to już koniec! 




- Właśnie było i to aż za bardzo. To miejsce publiczne, tu nie wolno urządzać takich scenek! 




- Hazz... 




- Jestem pełnoletni i nikt mi nie zabroni całować się z moim chłopakiem! - przerwałem Louis'owi patrząc się w jego oczy. Chciałem dać mu do zrozumienia, że chcę to załatwić raz na zawsze. 




-  A twoja mama przynajmniej wie o tym, że jesteś.... jesteś tym kim jesteś i Bóg jeden wie co robisz z tym swoim przyjacielem? - skrzyżowała dłonie na piersiach, przypatrując się nam uważnie. W tamtym momencie nerwy mi puściły. 




- Po pierwsze jestem gejem i się tego nie wstydzę. Po drugie moja mam wie, że wole penisy i jej to nie przeszkadza, a po trzecie i najważniejsze Lou nie jest moim przyjacielem tylko chłopakiem i jak widać nie odróżnia pani tych pojęć. A to, co robię z Louis'em to już nie pani sprawa. A więc jak pani widzi, za przeproszeniem mam panią daleko w dupie! - powiedziałem, po czym na oczach wszystkich chwyciłem Lou za kark i w
piłem się w jego usta, a po chwili wyszedłem z nim z budynku. 




- Harry proszę tu natychmiast wracać i wszystko odszczekać! - usłyszałem krzyk bardzo zdenerwowanej nauczycielki. Spojrzałem na Louis'ego, który skinął głową. Gdy tylko zobaczyliśmy czworo nauczycielów, kierujących się w naszą stronę, chwyciłem Lou za rękę i czym prędzej pobiegliśmy w nieznaną nam stronę. Słyszeliśmy jedynie krzyki w naszym kierunku, ale nie zwracaliśmy na to zbytniej uwagi. 





Po jakiś pięciu minutach zatrzymaliśmy się na jakimś moście. Spojrzałem na Louisa. Uśmiechał się, co i mnie skłoniło do szerokiego uśmiechu. Gdy tylko uspokoiłem oddech, podszedłem do niego, delikatnie muskając jego usta. Louis przejechał językiem po moich wargach, prosząc o wstęp do środka. Natychmiast uchyliłam wargi, co Louis od razu wykorzystał. Wepchnął swój język do mojej buzi, przejeżdżając nim po moich zębach i podniebieniu.



- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytał, między przerwą przy pocałunku. Oderwałem się od niego z głośnym plasknięciem, oblizując wargi. Louis cały czas mi się przyglądał z tym pożądaniem w swoich oczach. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko, podchodząc do niego tak, że pomiędzy nami panowała minimalna przestrzeń. - Zresztą kogo to obchodzi. Ważne, że jesteś Ty - szepnął, po czym zatopił swoje zęby w mojej szyi, przegryzając ją lekko, a po chwili szybko ją zassał. 




- Mam na ciebie ochotę - wyszeptałem do jego ucha, przegryzając jego płatek. Uśmiechnąłem się, gdy zadrżał na tę pieszczotę. Oderwał się ode mnie, wpatrując się w moje oczy. Jego już dawno były czarne. - Louis. - szepnąłem uwodzicielskim tonem, przejeżdżając po wypukłości w jego spodniach, na co jęknął przeciągle. 




- Co ty ze mną robisz, Styles - zachichotał, przyciągając mnie do szybkiego pocałunku, po czym oderwał się ode mnie, chwytając za rękę i ciągnąc w stronę z której przybiegliśmy. Uśmiechnąłem się szeroko, idąc za moim ukochanym.