Cześć!! I tak o to, po wielu godzinach pisania, udało mi się skończyć 20 rozdział ;) 20! Rozumiecie?! xd Jak dotąd YEJAW to moje najdłuższe opowiadanie! ;p Hahaha ;) Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytają tę historię oraz komentuję :) To naprawdę wiele dla mnie znaczy, że ktoś docenia to co robię. Dobra... już nie przynudzam. Zapraszam do czytania i komentowania ;)
Enjoy!
Twoje oczy jak ocean.
Dochodziła godzina 9. Na dworze było już ciepło, a promienie słońca wdzierały się przez niezasłonięte okna rozświetlając pokój.
Harry zaczął powoli otwierać powieki, mrugając nimi kilkakrotnie by przyzwyczaić oczy do światła. Ziewnął głośno, przeciągając się, a następnie obracając się na lewy bok. Od razu przywitało go przyjemne ciepło bijące od ciała Louisa. Uśmiechnął się wtulając w swojego chłopaka i wdychając jego zapach, który był mieszanką cynamonu, kawy oraz jego wody po goleniu i to było bardzo przyjemne.
Zatopił głowę w zagłębieniu jego szyi, całując delikatnie ciepłą skórę i co chwilę szepcząc 'kocham Cię'.
- Ja ciebie też - wyszeptał zaspanym głosem Lou, wplątując palce w loki Harry'ego. Podrapał delikatnie jego skórę na głowie, a w odpowiedzi dostał ciche mruknięcie. - Chciałbym żeby właśnie tak wyglądało nasze życie. Ja, Ty i nikt więcej -uśmiechając się delikatnie, składając słodkiego całusa na malinowych ustach Harry'ego.
- Też bym chciał i wiem, że tak będzie - powiedział pewnie Harry, gdy na chwilę odsunął się od starszego chłopaka. Poparł się na łokciu, spoglądając w oczy Louisa.
Były niebieskie z tańczącymi iskierkami, niczym ocean o zachodzie słońca. A Harry właśnie się w nich zakochał. Wystarczyło jedno spojrzenie i wpadł po uczy.
Starszy uśmiechnął się, przybliżając twarz do twarzy Harry'ego i jeszcze raz pocałował go, w te cudowne usta. Pocałunek był wolny i wyrażał wszystko co ta dwójka do siebie czuła. A czuła naprawdę wiele. Tą nieskazitelną i prawdziwą miłość, której nic nie da rady zastąpić.
- Louis i Harry śniadanie! - usłyszeli krzyk dochodzący z dołu. Obydwoje cicho jęknęli w swoje usta, po czym odkleili się od siebie, a następnie wygrzebali się z łóżka, stając na podłodze. Harry sięgnął do swojej walizki po ładowarkę, natomiast Louie bezskutecznie szukał swoich bokserek. Po chwili jednak się poddał opadając na miękki materac.
- Coś się stało, kochanie? - spytał Harry przeczesując dłonią swoje loki.
- Bokserki mi się zgubiły - wyznał cicho chichocząc, co Harry odwzajemnił. Podszedł do Louis'ego, siadając na nim okrakiem i przegryzając swoją wargę.
- Mamy problem. Wiesz... może gdybyś wczoraj tak nimi nie rzucał, to teraz byś je znalazł. - uśmiechnął się figlarnie, szczypiąc Louis'ego w policzek.
- Że co?! Ja je ściągałem?! - zawołał oburzony, na co z ust Harry'ego wydobył się cichy śmiech.
- Tak, tak, Ty, LouLou - zaśmiał się z miny chłopaka.
- Śmieje się ten, kto śmieje się ostatni - zaczął łaskotać swojego, przez co ten o mało nie zachłysnął się śliną. Louis wykorzystał ten moment, przewracając młodszego, tak, że to teraz on siedział na nim i go łaskotał.
Po kilku minutach Louis odpuścił, przestając dręczyć loczka, na co ten spojrzał na niego z podziękowaniem.
- Dobra, a teraz chodź na śniadanie bo jak nie przyjdziemy na pięć minut to mama nas zabij. Ale wiesz, że i tak jeszcze tego nie skończyliśmy - oznajmił, schodząc z Harry'ego, który jedynie zaśmiał się na to. Podał mu rękę, a ten natychmiast ją chwycił, wstając na nogi.
- Ja jeszcze pójdę wziąć szybko prysznic i zaraz zejdę, ok? - powiedział, wskazując na drzwi do łazienki. Spojrzał na Louisa, który zmarszczył brwi, przyglądając się młodszemu. - Co? - spytał, z lekkim uśmiechem na ustach.
- Wiesz... nie wiem czy sobie poradzisz i.... - zaczął Lou, chichocząc, na co Harry wybuchnął śmiechem rzucając w starszego chłopaka poduszką. Chwycił kilka swoich rzeczy, po czym zniknął za drzwiami łazienki.
Louis ubrał się w czarne rurki oraz niebieską koszulkę, po czym wyszedł ze swojego pokoju. Zszedł ze schodów, kierując się w stronę jadalni. Wszedł do niej i zobaczył całą rodzinkę przy stole. Oprócz Jay i Lottie, bo te znajdowały się w kuchni. Lecz zamiast nich w pomieszczeniu była jego ciocia wraz z wujkiem.
- Witaj Louis! - przywitała się z nim ciocia - Rose. Podeszła do niego, po czym przytuliła.
- Mi ciebie też miło widzieć ciociu. A tak w ogóle, to co tu robicie? - spytał odsuwając się od niej i witając z wujkiem.
- Przyjechaliśmy przed chwilką, ponieważ mieliśmy po drodze. Wracaliśmy od Sama i postanowiliśmy, że wpadniemy - wyjaśniła siadając na krześle. Louis uśmiechnął się delikatnie wsłuchując się w rozmowę, którą prowadził jego tata oraz wujek. Przysłuchiwał jej się przez chwilę, lecz gdy usłyszał jak ktoś zbliża się ku niemu, natychmiast odwrócił głowę napotykając przeraźliwie zielone tęczówki, w których to właśnie Louis się zakochał. Wpatrywał się w nie chwilę, nie słysząc pytań, które zadawała jego ciotka. - Louis! - gdy ta krzyknęła głośniej chłopak oderwał się od wpatrywania się w oczy Harry'ego i zwrócił swój wzrok na Rose. - Pytałam sie kim jest ten uroczy chłopiec.
Louis spojrzał na Harry'ego uśmiechając się, gdy na jego twarz wkradło się lekkie przerażenie. Ten jedynie podszedł do niego bliżej szepcząc ciche 'spokojnie' tak aby tylko on to usłyszał. Obrócił się przodem do rodziny, szeroko się uśmiechając.
- Więc, ciociu, wujku, to Harry mój chłopak, Harry to moja ciocia i wujek - przedstawił ich, chwytając loczka za rękę i ściskając ją mocno, aby dodać mu tym otuchy. Harry skinął głową szepcząc ciche 'Miło mi państwa poznać"
Na twarzy Rose zagościł szeroki uśmiech, natomiast Kacper bacznie przyglądał się Harry'emu.
- Dobra, nie wpatrujcie się tak w niego bo poczuje się zazdrosny! - zaśmiał się Louis, ciągnąc Harry'ego w stronę wolnych miejsc.
- Więc ten uroczy chłopiec...Harry, jest twoim chłopakiem? - upewniła się Rose, marszcząc brwi.
- No tak, nie wiem przeszkadza coś cioci? Przecież doskonale każdy wiedział, że jestem gejem - powiedział kładąc dłoń na kolanie Harry'ego.
- Nie! Oczywiście, że mi nic nie przeszkadza. Po prostu...Cieszę się, że znalazłeś sobie kogoś tak bardzo czarującego i słodkiego. Szczere mówiąc to inaczej wyobrażał sobie Ciebie Harry - tym razem zwróciła się do loczka, uśmiechając się. Louis zmarszczył brwi, przypatrując się ciotce. - No nie patrz teraz tak na mnie! Sądziłam, że będzie od ciebie starszy i w ogóle nie będzie uroczy ani słodki, a Harry... szkoda słów. Wyglądasz jak anioł, skarbeńku - zaśmiała się, na co Harry się lekko zarumienił.
- Jak mój anioł - dodał ciszej Louis, przybliżając swoją twarz do twarzy loczka, po czym bez wahań musnął jego usta, co młodszy chłopak odwzajemnił. Po chwili dało się słyszeć jęki bliźniaczek, co spowodowało, że chłopcy uśmiechnęli się, po czym oderwali od siebie.
Po kilku minutach w jadalni pojawiła się Jay wraz z Lottie, które zajęły swoje miejsca przy stole. Louis przywitał się jeszcze z Nicole - swoją kuzynką oraz przedstawił Harry'ego, na co to wyszczerzyła się i powiedziała, że jest słodki i uroczy.
Nieopisana była radość Louisa, że reszta rodziny zaakceptowała Harry'ego, a Harry zaakceptował jego rodzinę. Było po prostu cudownie. Zwłaszcza cieszył się z powodu iż dwie najbliższe mu osoby tak dobrze się dogadują. Harry i Jay już pierwszego dnia znaleźli wspólny język. A to, iż zostali razem sami na tarasie do późna rozmawiając o wszystkim i o niczym tylko potwierdzało fakt, że Jay pokochała loczka. No bo... jak go można nie kochać?
Nieopisana była radość Louisa, że reszta rodziny zaakceptowała Harry'ego, a Harry zaakceptował jego rodzinę. Było po prostu cudownie. Zwłaszcza cieszył się z powodu iż dwie najbliższe mu osoby tak dobrze się dogadują. Harry i Jay już pierwszego dnia znaleźli wspólny język. A to, iż zostali razem sami na tarasie do późna rozmawiając o wszystkim i o niczym tylko potwierdzało fakt, że Jay pokochała loczka. No bo... jak go można nie kochać?
Po kilku minutach już wszyscy siedzieli za stołem i jedli pyszności przygotowane przez Jay, która była wyśmienitą kucharką. Kuchnia to był jej teren i nikomu nie pozwalała tam wchodzić. Po prostu uwielbiała gotować.
- Mamo, a dlaczego Louis ma taką dużą czerwoną plamę na szyi? - zapytała Phoebe, przez co Louis, który akurat pil wodę zakrztusił się. Nagle wszystkie spojrzenia powędrowały na szyję Louisa.
- To malinka phoebe - wyjaśniła Fizzy, chichocząc wraz z Nicole. - Najwyraźniej wczoraj Harry zabawiał się z Louis'em - zauważyła Fizzy, spoglądając na zaczerwionego Harry'ego.
- Co to malinka, mamo? - spytała Daisy, patrząc się na mamę. - I dlaczego Harry bawił się z Louis'em, a z nami nie chciał - gdy to powiedziała, wszyscy wybuchli śmiechem oprócz bliźniaczek.
- Nie ten rodzaj zabaw Daisy. Mizianie się, całuski i takie tam..
- Matko, przestańcie! - krzyknął Louis, zakrywając twarz dłonią.
- A dlaczego Harry nie ma takich plamek? - swój 'wywiad' kontynuowała Phoebe.
- Pewnie ma je gdzie indziej - wyszeptała Jay, spoglądając na syna.
- Mamo Ty też? Czy was wszystkich dziś porąbało?! - popatrzył na resztę rodziny, która się już uspokajała. - Jesteście totalnie szurnięci - podsumował Louis, spoglądając na Harry'ego, który się uśmiechał. - Dobra, to ja i Hazz pójdziemy na spacer. Chcę mu pokazać kilka miejsc - powiedział Lou, wstając z krzesła. Harry uczynił to samo, chwytając mocno dłoń swojego chłopaka.
- Tylko tam nie szalejcie! - pożegnał ich krzyk Fizzy oraz Nicole. Chłopcy wyszli z domu, zamykając za sobą drzwi.
- Boże, Harry przepraszam. Nie wiem co ich napadło. Przeważnie się tak nie zachowują, ale to chyba efekt tej malinki, która faktycznie jest sporych rozmiarów - wyszeptał patrząc na Harry'ego, który się jej przyglądał.
- No cóż.. a ja jestem jej bardzo dumnym twórcą - musnął usta Louis'ego, uśmiechając się szeroko. - Dobra, to gdzie chcesz mnie zabrać? - spytał, gdy Louis pociągnął go w stronę wyjścia.
- W pewne miejsce - wyjaśnił, całując policzek swojego chłopaka.
Aaaa!!! Czy mnie oczy nie mylą?! Jestem pierwsza! xD ^^ Ok.. nie dośc, że jaram się tym, to jeszcze tym, że dodałaś rozdział i, że jest taki... GENIALNY!!! Mój komentarz będzie do dupy za przeproszeniem, ale nie umiem opisać tego inaczej ;p Twoje rozdzialy są zawsze takie słodkie i pełne ich miłości, że nie wiem co ze sobą zrobić po ich przeczytaniu.... ;-) Wspaniałe opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńNiesamowite ;) Nie wiem co mogłabym jeszcze dodać.. ;o Pierwszy raz mnie zatkało... mamo... to jest takie śliczne *.* <33
OdpowiedzUsuńNie ma to jak nowy rozdział u Ciebie, kiedy za oknem szaro, buro, ponuro i do tego tak piździ wiatrem, że wygrzebałam już z głębi szafy zimową kurtkę i szalik. Nawet nie chcę myśleć o tym, że zaraz muszę wyjść z ciepłego domu do tej pieprzonej szkoły ;c
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się podobał, co pewnie zresztą już Cię nie dziwi. Znowu urzekły mnie relacje Lou i Harry'ego ;) Oni tak bardzo się kochają..... No i te całuski! Boze, Boże, Boże... to było takie urocze ;d Jak zawsze super. Gdy czytam twoje notki, to po prostu nie mogę uwierzyć, że ktoś może tak dobrze pisać. Masz taki ... charakterystyczny styl pisania. On jest po prostu cudowny. Czekam na na następny i bardzo ale to bardzo mocno pozdrawiam i życzę zdrówka <3
Kochanie, już dawno wyraziłam opinię na temat Twojego rozdziału, ale co tam, chyba nie obrazisz się za jeden komentarz więcej, co. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, bym pisała jako anonimek, bo nie mam konta na Gmailu i jakoś mi się nie chce go zakładać ;p
OdpowiedzUsuńKocham Twoje “bazgroły". Są przecudowne ;)
Bardzo bardzo fajny rozdział ;D Czekam Na więcej ;)) Dzięki tobie odrywam się od tego popierdolonego świata ;]
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz, kochanie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania, są cudowne.
Czekam na następny :)
Kocham Cię, księżniczko. xx
Dopiero dziś natknęłam się na tego bloga i spędziłam całe popoludnie na czytaniu tych rozdziałów. Na początku było fajnie, tak jakby trochę tajemniczo, a najbardziej to chyba uwiodło mnie to, że Harry pracował jako kurier. Czytałam już kiedyś coś podobnego (nie w sensie, ze opowiadania, tylko, że Harry jako kurier) i bardzo mi się podobało, a gdy przeczytałam prolog, to ni jak nie mogłam się powstrzymać przed czytaniem tego dalej, chociaż powinnam się uczyć na jutro, bo będę miała zawalony cały dzień. Mnóstwo kartkówek, ale pomyślałam sobie 'co mi tam' i zaczęłam czytać ;p To było takie... urocze? Nie wiem jak powinnam to nazwać. I co najważniejsze, jest to mój drugi blog o Larry'm. Przedtem czytałam tylko i wyłącznie opowiadania o Zarry'm lub Narry'm, ale stwierdziłam, że pora na coś innego i tak o to po wielu poszukiwaniach wylądowałam u ciebie. Sprawdziałam twój profil i widze, że miałaś jeszcze kilka opowiadań, które z chęcią przeczytam, ale to juz chyba innym razem, bo teraz powinnam pójśc się jeszcze pouczyć, o ile chcę dostać pozytywną ocenę z sprawdzianu z chemii i kartkówki z polskiego.
OdpowiedzUsuńPodsumowując. Dużo słodkości, pocałunków i przytulania i w ogóle... Można by powiedzieć, że nawet za dużo. To nie tak, że to mi się nie podoba. Broń Boże! Bardzo lubię opowiadania, w których jest taki fluff, ale chyba przyzwyczaiłam się do tego, że to Niall całuje Harry'ego, a nie Louis. Muszę się jakoś przyzwyczaić, bo polubiłam Larry'ego ;p Chyba dzięki Tobie ;) Dobrze, więc, nie będę już Cię męczyła, bo i tak napisałam dośc długi komentarz jak na mnie. Bo biorąc pod uwagę fakt, że opowiadania, które czytałam przedtem rzadko komentowałam, to jestem trochę z siebie dumna, ze udało mi się napisać taaaaki długi komentarz. Jeszcze raz .....Twoje opowiadanie jest po prostu cudowne, przesycone tymi wszystkimi uczuciami, że wręcz można się w nich zatracić... Tak się cieszę, że tu trafiłam. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej i napiszesz jeszcze więcej rozdziałów! Ale i tak... Gratulacje za to, że to już 20, bo jak sądzie przedtem było ich mniej, racja? Sprawdze ile dokładnie, już Ty się nie bój ;) Mam jeszcze pytanie. Ile zostało rozdziałów do końca? Bo chciałabym wiedzieć. I tak poza tym, będziesz pisała kolejne? Bo jesli tak, to już masz pierwszą czytelniczkę, chociaż sądzę, ze są dziewczyny, które są pierwsze od zawsze. Ahhh.. Tak, tak, juz mnie mama z kompa zgania, bo jutro rano mam na 7. W takim razie, zostawiam Cię z moim jakże długim (dumna ja xd) komentarzem, oraz zapewnieniem, że jestem niesamowita i genialna oraz, że juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i opowiadania.
Pozdrawiam.
Oh... cóż... za bardzo nie wiem co powiedzieć :) Miło mi, że moje opowiadanie Ci się spodobało, zwłaszcza, że to dopiero Twoje drugie o Larry'm ;) Bardzo dziękuje za miłe słowa ;* Do końca został jeszcze tylko jeden rozdział, a później... na chwilę obecną nie mam żadnego pomysłu na kolejne opowiadanie, ale na sto procent pojawi się seria shot'ów powiązanych ze sobą ;p Więc... jeszcze raz dziękuje i również pozdrawiam <33
UsuńTyle miłości, że mam ochotę wyć z rozpaczy... Ja też chcę takiego chłopaka... Po prostu nie mogę się przestać uśmiechać :) Bardzo słodko, zresztą u ciebie to chyba normalne ;) Tyle słodyczy, że poczułam się jakbym była u cioci na imieninach ;p Bo u ciociu na imieninach jest flaszka i butla wina... tak to szło? Hihihihi xD Czekam na kolejny post :)
OdpowiedzUsuńJeeeejkuu, jacy oni są słoooodcy, że Lou i Harry! ♥ :3
OdpowiedzUsuńNo i jak Cię tu nie kochać, hmm? ;) Jesteś przecudowna i przegenialna i wszystko co piszesz jest przewspaniałe (coś dużo tego 'prze' xd) Niedopowiedzeniem by było, że Cię lubię... Ja Cię kocham! Całym serduszkiem, za tak słodkie opowiadanie i za to, że Ty sama jesteś słodka. Tak wiem, powtarzam się ;D I życzę zdrowia, żebyś wyleczyła się z tej anginy! Pamiętaj, pij herbatkę z miodem, wypoczywaj i nie wychodź na dwór bez kurtki i szalika! Teraz czuje się jak Twoja mama, ale wiesz, jestem dość opiekuńcza ^^ Czekam na następny i... ostatni?! Czy dobrze przeczytalam? Ostatni rozdział?! Chcesz mnie do grobu wpędzić, czy jak? Nie kończ jeszcze tego, bo jest świetne. Wymyśl coś, żeby przedłużyć, prosze :) Ale i tak już nie mogę się doczekać tych one shot'ów ;) Czekam! ;d
OdpowiedzUsuńAwww.. dziękuje <33 ;* Też kocham Cię całym serduszkiem za wspieranie mnie i w ogóle :) I tak.. zachowujesz się trochę jak moja mama ;p "Czyś ty oszalała? Wychodzić na dwór w takiej kurtce?! Bierz tą i bez gadania" xD Hahaha ;)
UsuńNo nie martw się... dziś wpadłam na dość... dziwny pomysł na dalszy ciąg, ale nie wiem czy to wypali ;p Ale.. cieszmy się z shot'ów! Hahaha ;)
Powiem jedno. Te rozdziały są po prostu super... Ach, a ta malinka to w ogóle :D
OdpowiedzUsuńBłagam Cię! pisz jeszcze te rozdziały... Dla mnie to możesz dojść do setki ;)
Genialny rozdział, zresztą jak zawsze i tak, jesteśmy dumni, że nasza kochana Katie dobiła do 20 ;) Pisz dalej, słońce! :)
OdpowiedzUsuńJeśli to skończysz to obiecuje, że się powieszę. I to będzie twoja wina! chcesz mnie mieć na sumieniu? ;d Ciągnij to dalej, co ci szkodzi? to naprawde jest fajne i dziwnie bedzie sie z tym rozstawać. Zwłaszcza, ze ja tak wytrwale czekam na twoje rozdziały, a gdy już je dodajesz to mam zaciesz na całego i .. No nie przestawaj tylko pisać. Ale i taj licze, ze bedzie o wiele wiele wiele wiecej rozdziałow :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę ;)
OdpowiedzUsuń"I dlaczego Harry bawił się z Louis'em, a z nami nie chciał?" - To mnie rozwaliło xD Hahaha ;) Fajne. Zresztą jak zawsze ;3
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, chociaż odrobinę ubolewam, z racji, że to ostatni rozdział na tym blogu. Bardzo spodobała mi się ta historia i miałabym prośbę. Nie kończ jej. Ja wiem, że to cięzkie wymyślić coś nowego, ale ona jest taka genialna. Z chęcią czytałabym dalszy ciąg losów Louisa i Harryego. Przemyśl to, okej? :) Ah i jesteś chora, tak? Więc życzę zdrowia :) I proszę zastanów się nad kontynuacja :)
OdpowiedzUsuńObiecuje, że pomyślę nad kontynuacją tego bloga ;) I dziękuje ;*
UsuńGenialne! :)
OdpowiedzUsuńOch. sama słodycz w tym rozdziale. Tak bardzo urocze jest to wszystko, że nie wiem. Wiesz... strasznie rozbawiła mnie ta scena z mamą Louisa. Ciesze się, że jest tak bardzo otwarta na ich związek i nie ma zahamowań przed mówieniem takich rzeczy nawet przy dziewczynkach. To fajne. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny :)
http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/