Cześć! Przepraszam. Bardzo, ale to bardzo przepraszam, że tak długo niczego nie dodawałam, ale po prostu nie miałam czasu usiąść i czegokolwiek napisać. Na szczęście udało mi się! Szczęśliwi? To ostatni rozdział na tym blogu :) Czeka nas jeszcze epilog, aleee... planuję drugą część tego oto bloga! Co Wy na to? Mam już pomysł, wystarczy trochę chęci i czasu. Chcielibyście przeczytać dalsze losy Louis'ego i Harry'ego? Czy może powinnam skupić się na pisaniu shot'ów? Wybierajcie. Ahh i jeszcze jedno. Lubicie mpreg'i? ;p
Enjoy!
Twoje oczy lśnią miłością.
Po odwiedzeniu wszystkich ważnych miejsc dla Louisa, chłopcy wracali do domu. Po drodze trzymali się za ręce i śmiali z pierwszej lepszej osoby czy też sytuacji.
Odwiedzili plac zabaw, na którym Louis bawił się gdy był mały. Poszli nad staw, nad którym szatyn przesiadywał gdy musiał nad czym pomyśleć, lub po prostu pobyć sam, oraz kawiarnię, w której kiedyś pracował Lou.
Harry dzięki temu dowiedział się wiele rzeczy o Louis'ie.
- Chcesz loda? - Louis nachylił się nad Harrym, muskając jego policzek. Młodszy odwrócił twarz, uśmiechając się.
- Naprawdę, Lou? Tak na ulicy? - zaśmiał się, natomiast Louis, dźgnął go w policzek, chichocząc.
- Jesteś niewyżytym nastolatkiem - podsumował, spoglądając na swojego chłopaka, który jedynie się uśmiechnął. - A tak na serio, chcesz tego loda? I bez skojarzeń - przewrócił oczami, po czym kontynuował - Tu niedaleko jest naprawdę dobra lodziarnia, w której sprzedają włoskie lody. Chcesz? - spytał, spoglądając na Harry'ego.
- Mhmm..- wymruczał, na co Louie uśmiechnął się szeroko. Po chwili przeszli przez ulicę, po czym weszli do lodziarni.
Wewnątrz było bardzo przyjemnie.
Pomieszczenie było dość dużych rozmiarów. Ściany były kolory białego, natomiast dwie kolumny, które stały po środku, były lśniąco brązowe. Na górze znajdowała się oświetlona nazwa lodziarni. Po prawej i lewej stronie stały po 4 stoliki, wraz z krzesłami. Lada oddzielała dwie duże szyby, w których znajdowały się przeróżne lody.
Louis wraz z Harrym podeszli do lady, czekając, aż ktoś ich obsłuży. Kilka par siedziało przy stolikach, lecz oprócz ich nie było wielkiego ruchu.
- Dzień dobry! - przywitał się Louis, z jak domyślał się Harry, szefem lodziarni. Mężczyzna uśmiechnął się, spoglądając na Harry'ego, po czym swój wzrok przeniósł na starszego chłopaka.
- Ohh, witaj Louis! Dawno Cię tu nie wiedziałem! - odpowiedział mu Włoch, podając rękę szatynowi. W tamtym momencie jego wzrok dokładnie przeskanował postać Louis'ego i cholera! Zaczął przegryzać wargę, starając się nie rzucić na Louisa tu i teraz. - Co podać?
- Jak chcesz lody? - Louis zwrócił się do Harry'ego, uśmiechając się ciepło.
- To ja poproszę mieszane z polewą czekoladą - szepnął po chwili, na co szatyn skinął głową.
- Mieszane z polewą czekoladową i bananowe. - powiedział, po czym facet stojący za ladą, rzucił szybkie "już się robi", po czym poszedł po lody. - Hazz, wszystko w porządku?
- Nawet nie wiesz jak na mnie działasz - wyszeptał, oddychając ciężko. Louis jedynie uśmiechnął się, całując chłopaka krótko w usta. Harry podszedł do Louisa, wtulając się w jego ciało.
- Louis! - obydwoje usłyszeli krzyk, więc odwrócili się. Szef lodziarni podał im lody, natomiast Louis zapłacił, po czym wyszli z budynku, żegnając się.
Ruszyli wolnych krokiem do domu, po drodze jedząc przepyszne lody, oraz rozmawiając o tym co będą robić, gdy wrócą do rezydencji Tomlinson'ów.
Po piętnastu minutach, przekroczyli próg domu, wchodząc do niego. Powitała ich cisza, która lekko zaniepokoiła chłopców.
Po przeszukaniu salonu, kuchni, łazienek i ogrodu, Louis postanowił zadzwonić do swojej mamy. Okazało się, iż wszyscy pojechali do zoo, więc Louis i Harry zostali sami i mieli czas tylko i wyłącznie dla siebie, do końca dnia.
- Więc... co będziemy robić? - spytał Harry, gdy oboje weszli do kuchni, w celu znalezienia jakiegoś wina. Chłopak usiadł na blacie, przyglądając się poczynaniom Louisa. Szatyn po chwili szukania znalazł dobre wino, stawiając je na stole. Wyjął jeszcze dwa kieliszki, po czym podszedł do swojego chłopaka. Zaczął masować plecy młodszego, aż dotarł do jego tyłka, szczypiąc go. - Chciałbyś mnie poodtykać?
- Mhm... - szepnął Louis, po czym ucałował usta Harry'ego. Nagle został odepchnięty, a ciepłe usta gdzieś zniknęły. Otworzył oczy, przyglądając się Harry'emu, który stał po drugiej stronie stołu, uroczo chichocząc.
- No to mnie złap! - rzucił, wystawiając mu język. Louis jedynie zaśmiał się, po czym zaczął ścigać Harry'ego wokół stołu.
Po kilku minutach Louis w końcu złapał Harry'ego, opierając dłonie o stół, po dwóch bokach Harry'ego. Spojrzał na chłopaka, który się szeroko uśmiechał i uroczo chichotał. W jego oczach Louis dostrzegł iskierki, co spowodowało, iż Louis sam się uśmiechnął.
- Kocham Cię takiego - wyszeptał, uważnie przyglądając się jak w policzkach Harry'ego pojawiają się te słodkie dołeczki.
- Jakiego?
- Szczęśliwego - wyjaśnił, uśmiechając się.
Przez chwilę patrzyli się na siebie, nie odzywając się. Po chwili Louis podszedł jeszcze bliżej Harry'ego, przylegając do chłopaka całym ciałem, uśmiechając się figlarnie.
- I co teraz? - zachichotał Harry, patrząc się prosto w oczy Louisa.
- Może to - szepnął, po czym wpił się w usta młodszego. Harry oplótł go dłońmi wokół pasa, natomiast Louis przyciągnął go bliżej, chwytając za szyję. Całowali się tak przez dłuższą chwilę, lecz po chwili się od siebie oderwali patrząc na siebie. - Kocham Cię, Hazz.
- Ja ciebie też, Boo - szepnął, muskając delikatnie usta starszego chłopaka. - Idziemy do ogrodu? - spojrzał na Louisa, który skinął głową z uśmiechem na twarzy. Louis wziął tylko wino, oraz dwa kieliszki, po czym ruszyli w stronę ogrodu.
Gdy znaleźli się na zewnątrz usiedli obok basenu, mocząc nogi i popijając wino, które Louis nalał im do kieliszków.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym przez 2 godziny.
Przez ten czas zdążyli wypić pół butelki wina.
Harry siedział obok Louisa, wtulony w niego. W jego głowie już wirowało, lecz ten nadal siedział obok swojego chłopaka, śmiejąc się od czas do czasu z byle powodu.
Młodszy odsunął się na chwilę od Louis'a, biorąc ostatni łyk wina ze swojego kieliszka. Mruknął niezadowolony, próbując dosięgnąć butelkę z białą substancją. Niestety gdy tylko wyciągnął rękę, Louis natychmiast chwycił jego nadgarstek patrząc na niego z uśmiechem na twarzy.
- Kochanie, może już wystarczy, co? - Louis odgarnął loczki z czoła Harry'ego, spoglądając w jego oczy, które już od jakiegoś czasu błyszczały. Uśmiechnął się, gdy zobaczył jak loczek robi smutną minę i wydymuje wargi. Louis natychmiast pochwycił je między swoje zęby, przegryzając tą pełniejszą, a później ją zassał. Poczuł słodki smak wina na wargach Harry'ego, więc natychmiast polizał je, na co młodszy wydał z siebie cichy jęk, natomiast Louis uśmiechnął się przez pocałunek.
Harry odsunął się od Louisa, kładąc głowę na jego kolanach, natomiast nogi wyprostował. Patrzył się na niego kreśląc różne wzory na jego szyi. Po chwili spojrzał w jego oczy, w którym zobaczył troskę i... miłość. Nagle po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Louis wystraszony, natychmiast podniósł głowę Harry'ego ze swoich kolan, tak aby ten siedział na przeciwko niego. Dłońmi starł łzę z zaczerwienionego policzka chłopaka, przybliżając się do niego.
- Harry, kochanie, co się stało? - spytał, przyglądając mu się uważnie. Odgarnął loczki z czoła chłopaka, przybliżając się do niego bliżej. - Harry?
- Nie zasługuje na ciebie Louie - szepnął. - Jesteś dla mnie taki dobry. Zawsze się o mnie troszczysz i mną opiekujesz. Jesteś po prostu wspaniały. A ja? Jestem tylko głupim nastolatkiem, przez którego masz problemy. Powinieneś spotykać się z kimś innym. Bo.. ja jestem problemem - schował twarz w swoich dłoniach, natomiast Louis poczuł, że zaraz się rozpłacze. W końcu... nie codziennie słyszy się, od ukochanej osoby, że jest ona dla ciebie problemem.
- Harry - szepnął cicho Louis, próbując odciągnąć dłonie od twarzy Harry'ego. - Kochanie, spójrz na mnie - poprosił, nadal męcząc się z dłońmi chłopaka. - Proszę - wyszeptał. Po chwili Harry odsunął ręce od swojej twarzy, lecz jego wzrok utkwił na swoich kolanach. - Hazz - Louis chwycił podbródek Harry'ego, sprawiając, iż ten spojrzał na niego. - Słońce, czemu tak uważasz? Dlaczego twierdzisz, że jesteś dla mnie problemem?
Po tym pytaniu, pomiędzy nimi zapanowała cisza. Żaden z nich się nie odzywał, do momentu, w którym Harry wtulił się w Louisa, chowając swoją twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Bo - zaczął, lecz jego głos był tak ochrypły, iż musiał odchrząknąć. Po chwili spróbował jeszcze raz. - Bo wkroczyłem w twoje życie przewracając je do góry nogami. Od teraz nie masz już czasu dla siebie. Praktycznie przez cały czas musisz zajmować się mną, jakbym był małym dzieckiem, chociaż ciągle Ci mówię, że możesz gdzieś wyjść. Przed tym... gdy zaczęliśmy się spotykać, często wychodziłeś na imprezy i różne takie. Miałeś wielu chłopaków, z którymi z pewnością było Ci lepiej, niż jest teraz Ci ze mną. No bo... co ja mogę Ci zaoferować? Mam tylko 18 lat... - wyszeptał, ściskając mocno rękę Louisa. - Tak bardzo Cię kocham i... ja nie chcę znów zostać sam... Nie chcę mieć złamanego serca, Lou.
- Harry... ja... Nie wiem jak mam opisać to jak bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie absolutnie wszystkim, rozumiesz? To dzięki tobie zrozumiałem co to znaczy kochać. - pogłaskał go po plecach, po czym kontynuował. - Kocham spędzać czas z tobą, na kanapie oglądając jakiś bezsensowny film, lub po prostu przytulać się na naszym łóżku, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Z pewnością nie zamieniłbym naszych wieczornych spacerów na jakąś imprezę. I z pewnością żaden z moich poprzednich chłopaków nie był nawet w jednym procencie tak doskonały jak Ty. Jesteś cudem, Harry. Wiesz, że mógłbym się w ciebie wpatrywać wiekami? Jesteś taki idealny. Wszystko w tobie jest idealne. Twoje loczki, zielone oczka, dołeczki w policzkach, nosek, twoje długie i szczupłe palce... po prosty cały Ty. I wiesz mi... nie zamieniłbym Cię na nic innego na tym świecie. Jesteś jedyny w swoim rodzaju, skarbie - powiedział pewnie, po czym odsunął od siebie chłopaka. - Nigdy nie zwątp w to, że Cię kocham, bo będę Cię kochać to końca świata i jeden dzień dłużej. Utknąłeś ze mną - zaśmiał się, co Harry odwzajemnił. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu się uśmiechnął.
Otarł dłońmi policzki, wycierając łzy. Pociągnął nosem, po czym spojrzał na swojego chłopaka.
- Co Ci w ogóle przyszło do głowy, że mógłbym Cię zostawić? - spytał starszy chłopak.
- Ja... to chyba przez to wino - zaśmiał się, a wraz z nim Louisa. Po chwili jednak się uspokoił, biorąc głęboki wdech. - Po prostu czasem wydawało mi się, że... ten czas, gdy przychodzisz do domu z pracy, zmęczony, to wolałbyś się położyć czy coś, a ja ciągle Cię czymś męczę. Na przykład tym, że po prostu chcę z tobą porozmawiać o całym dniu. I... wtedy wydaje mi się, że jestem problemem...
- Nie mów tak więcej - poprosił, kładąc dłoń na policzku chłopaka. - Nie byłeś, nie jesteś ani nie będziesz moim problemem. Jesteś moim chłopakiem, z którym chcę spędzić resztę swojego życia, które bez niego byłoby bezsensu. I nawet nie wiesz jak bardzo kocham to, że po tym jak przychodzę z pracy, Ty czekasz na mnie z kolacją, a potem idziemy do naszej sypialni trochę się poprzytulać i pogadać. Kocham wszystkie nasze rozmowy, od tych błahych po te poważne. Kocham robić z tobą absolutnie wszystko i teraz nie wiem co zrobić, żebyś zrozumiał, że jesteś dla mnie najważniejszy i znaczysz dla mnie więcej niż cokolwiek innego.
- Po prostu mnie kochaj, Lou - wyszeptał, na co Louis uśmiechnął się delikatnie, nachylając się nad Harry'm. Po chwili przycisnął delikatnie swoje usta do ust Harry'ego, poruszając nimi.
Tej nocy kochali się delikatnie i powoli, w blasku księżyca, a Louis składał delikatne pocałunki na twarzy Harry'ego i szeptał jak bardzo go kocha. I to było to, czego potrzebował Harry.
Miłości.
Awww... jak słodko *_* To wszystko jest takie urocze, a ta scenka po koniec to już w ogóle była cudowna :) To jak Louis mówił Harry'emu, ze go kocha i, że będzie z nim już na zawsze i... ahh... też chcę takiego chłopaka! Hhaha ;) Czekam z niecierpliwością... na epilog :( Nie chcę! I tak, tak, tak, tak!!!!! Chcę żebyś napisała drugą część tego opowiadania! Wuuuhuuuu!!!! Ja już to chcę przeczytać! :P
OdpowiedzUsuńOh. także ... cos zdumiewającego i ..... jak dla mnie różniącego się, od innych rozdziałów. Końcówka była dobra. Naprawdę dobra. Bardzo dobrze to wszystko opisałaś. Ładnie. I dziękuje <33
OdpowiedzUsuńTAK! Po sto kroć tak! Dobra, teraz się czuję jakbym przyjmowała oświadczyny ;p Nareszcie to napisałaś, słonce! Brawa na stojąco ^^ Jestem taaaaka dumna,no! Hahaha :) Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się prolog do części drugiej Your eyes.... ;D I ja tu oficjalnie oświadczam (bd miała świadków xd), że jeśli jej nie zrealizujesz to cię ukatrupię! xD A co do tego rozdziału to słodycz w najczystszej postaci :)
OdpowiedzUsuńCałuski! ;* ;33
Ja jestem za!
OdpowiedzUsuńA jeśli zrobisz z tego mpreg'a to będę cię wielbić do końca mych dni. :)
Cóż ja za mpreg nie przepadam, ale to ty będziesz pisała więc... a tak poza tym, to to będzie w drugiej częsci, czy w jakimś shocie? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajny tytuł, fajna notka od ciebie, fajna treśc rozdziału. Oj.. no czego chcieć więcej?! ;d Ładnie ci to wyszło i o Boże! Gdy przeczytałam, że planujesz drugi sezon YEJAW TO...God! Wytrzeszcz oczów miałam ;p No nie spodziewalam się, ci powiem. Szacuneczek dla ciebie. Więc może najpierw YE... a później one shoty. :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńO bozeee... Piekne to bylo!!
A ... Chcem drugi sezon YEJAW!! . <3
To bedzie odlotowe ;D
Jakie to piękne... i Lou mówiący Hazzie że go nigdy nie opuści...
OdpowiedzUsuńProszę pisz drugą część ;)
O mamusiu! Awwwww Louis i Harry... Kocham, kocham kocham. Cudowny rozdział, aż się rozpłynęłam (za karę będziesz zbierać mnie z podłogi xD) A co do pytania to zdecydowanie sądzę, że powinnaś napisać drugą częśc Your eyes.... just are wonderful :) Shotami nie pogardze, ale chciałabym to przeczytać. Wczułam się w to i nie chcę szybko kończyć.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam przepraszam i jeszcze raz.. tak cholernie Cię przepraszam, ze nie komentowałam! Nie było mnie w kraju i nie miałam dostępu do kompa, a teraz nadrabiam zaległości. Więc...... rozdział wyszedł ci genialnie. Bardzo się cieszę, że realcje pomiędzy Louis'em i Harrym tak dobrze się układają. Że wszystko między nimi jest okej, a ta rozmowa pod koniec rozdziału była... ahh. Cudowna i taka prawdziwa. Nie wiem co działo się w kilku ostatnich rozdziałach, ale wnioskuje, że Louis i Harry są w rodzinnej miejscowości Tommo ;D Szkoda, że to ostatni rozdział, ale cieszę się r.ównież z kontynuacji, którą mam nadzeję, że napiszesz :) Będę z tego powodu bardzo szczęśliwa. Jeszcze raz przepraszam ;* ;)
OdpowiedzUsuńI loooove it! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudo cudeńko, po prostu boskie! Kocham twe opowiadania! A to zakończenie... no awww!!!! <333 ;)
OdpowiedzUsuńCały rozdział wyszedł ci niesamowicie, ale najbardziej podobała mi się kocówka ;) Strasznie słodko ;d
OdpowiedzUsuń