Cześć, wszystkim! ;) Cóż... każdy dodaje jakieś świąteczne shoty, więc ja też postanowiłam, że coś dodam. Tej one shot nie jest ani trochę powiązany ze świętami, ale mam nadzieje, że się wam spodoba ;p Liczę na jakiekolwiek komentarze. :) No i oczywiście chciałabym Wam wszystkim życzyć miłych, radosnych i szczęśliwym świąt z najbliższymi, oraz udanego Nowego Roku! :)
Enjoy!
Dochodziła godzina 11, gdy Louis zaczął przebudzać się ze snu. Otworzył leniwie powieki, mlaskając ustami. Po chwili przewrócił się na lewą stroną, w nadziei na przytulenie się do swojego chłopaka.
Niestety, miejsce, należące do Harry'ego było puste i zimne. Louis natychmiast usiadł, rozglądając się dookoła.
- Hej, skarbie - gdy tylko usłyszał ochrypły głos należący do Harry'ego, rozluźnił się, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Obrócił twarz w kierunku bruneta, uśmiechając się.
Niestety, jak szybko uśmiech się pojawił, tak szybko zniknął, gdy poczuł skręcanie w żołądku, oraz nieprzyjemny smak w ustach, a jego oddech przyśpieszył. Odrzucił od siebie kołdrę, czym prędzej biegnąc w stronę łazienki. Wbiegł do niej, klękając przed ubikacją i zwracając wszystko co znajdowało się w jego żołądku.
I znowu się zaczyna.
Harry nadal stał jak osłupiały nie nie wiedząc co się dzieje. Dopiero po kilku długich chwilach, pobiegł w stronę łazienki, klękając obok swojego chłopaka, który teraz opierał się plecami o wannę, a jego nogi były podkulone.
- Boże, skarbie, wszystko w porządku? - zapytał, natychmiast przykładając swoją dłoń do czoła Louis'ego. Chłopak był zdyszany, a w kącikach jego oczu, dało zauważyć się łzy. - Ohh, kochanie - wyszeptał przytulając do siebie Louis'ego, który niemal natychmiast schował swoją twarz w zagłębieniu pomiędzy szyją, a obojczykiem Harry'ego.
- Jest w porządku - zapewnił go, drżącym głosem.
- Lou, widzę, że coś jest nie tak. Od kilku dni wymiotujesz, chodzisz jakiś przygaszony, nie wspominając już o twoich huśtawkach nastrojowych. Louis powiedź co się dzieje. - szepnął błagalnie, masując plecy swojego chłopaka. - Boje się o ciebie, zwłaszcza, że dziś wylatuje. Jeśli..... Lou, może po prostu przełożę tę część trasy o kilka dni, co?
- Nie! - Louis niemal natychmiast odsunął się o Harry'ego, posyłając mu delikatny uśmiech. - Nie możesz przekładać trasy, tylko i wyłącznie dla mnie. Nic mi...
- Oczywiście, że mogę i chyba to zrobię! - przerwał mu, patrząc się uważnie na niebieskookiego. - Jesteś moim chłopakiem, którego kocham ponad życie i nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało.
- Hazz, kotku, nic mi nie będzie. To może zwykłe zatrucie, czy coś w tym stylu. Zjadłem coś, co mi zaszkodziło. Jeszcze dziś umówię się na wizytę u lekarza, a jutro do niego pojadę, okej? I nie martw się, zdam Ci raport co i jak, jak już do ciebie przylecę. - zaśmiał się, przewracając oczami.
Harry był zdecydowanie zbyt opiekuńczy, ale Louis to w nim kochał. Naprawdę ubóstwiał to, że w każdej chwili ten chłopak może rzucić dla niego wszystko i przylecieć chociażby z Paryża. To było coś niesamowitego.
- Po prostu się o ciebie martwię, bo Cię kocham - szepnął, złączając ze sobą ich czoła. Louis uśmiechnął się delikatnie, przybliżając swoje usta do ust Harry'ego, a w celu pocałowania go, lecz w ostatniej chwili przypomniał sobie, że przed chwilą wymiotował, a to może być nie przyjemne. Gdy szatyn chciał się odsunąć, Hazz jedynie przewrócił oczami, po czym musnął usta Louis'ego nie zważając na cierpki smak, bo w końcu to był Louis. Jego Louis. - Kocham Cię, iskierko.
- Ja ciebie też, Harry.
~~~*~~~
Następnego dnia, Louis -tak jak obiecał Harry'emu- udał się do lekarza. Nie był do końca przekonany, ale wiedział, że gdyby tylko Hazz dowiedział się, że ten nie poszedł na wizytę, byłby zły.
Chłopak wysiadł ze swojego samochodu, zamykając drzwi. Nie zdziwiło go zbytnio, gdy zobaczył grupkę dziewczyn, uśmiechających się w jego stronę. Przez dwa lata zdążył się przyzwyczaić do takich rzeczy. Był w końcu chłopakiem gwiazdy popu, która podbijała listy przebojów.
- Hej, Louis! Mogę prosić o zdjęcie? - po chwili dziewczęta, zbliżyły się do niego, a jedna z nich od razu o to poprosiła. Czuł się dziwnie, gdy nastolatki go o to prosiły, bo w końcu to były fanki Harry'ego, a nie jego, ale zawsze zgadzał się na to, bo wiedział jak bardzo jest to dla nich ważne.
Podszedł więc do jednej z nich, obejmując w pasie i uśmiechając się do telefonu. Oczywiście nie skończyło się na jednym zdjęciu, ale Lou nie mógł odmówić, widząc jak te uśmiechają się i mówię, że go kochają, bo jest uroczy, śliczny, a to dzięki niemu Harry jest szczęśliwy. I naprawdę doceniał fakt, że został zaakceptowany.
Po kilku długich minutach, przeprosił je, tłumacząc tym, że ma umówioną wizytę. Pożegnał się z nimi, kierując się w stronę dużego budynku.
Gdy znalazł się już w wewnątrz szpitala, ruszył do gabinetu dr.Madison, która już na niego czekał.
~~~*~~~
Bo dobrych dwóch godzinach, wyniki badań były gotowe, a Louis okropnie zdenerwowany, siedział na krześle czekając na to co powie jego lekarz.
Jego panika poszerzyła się jeszcze bardziej, gdy usłyszał te słowa, których obawiał się najbardziej.
- Louis, jesteś w ciąży. - powiedziała doktor z uśmiechem, natomiast Louis poczuł jakby został sparaliżowany. Jego świat w ciągu ułamka sekundy legł w gruzach. Oczywiście z jednej strony był szczęśliwy, ale z drugiej bał się reakcji innych. Co powiedzą media, gdy się o tym dowiedzą, bo w końcu Louis stał się osobą publiczną, odkąd zaczął spotykać się z Harrym. No i to najważniejsze. Co powie Harry.
Będzie zły i powie mu, że ma się wynosić z domu? Tego obawiał się najbardziej.
Wychodząc z szpitala, nie mógł powstrzymać łez, gromadzących się w jego oczach. I gdy tylko wszedł do samochodu, wybuchł płaczem, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do swojej mamy mówiąc jej o wszystkim, a ta mogła jedynie go pocieszać i mówić, że to w porządku i, że jest szczęśliwa i Harry również będzie, lecz to ostatnie zbytnio go nie przekonało i cały wieczór spędził w łóżku zachodząc się płaczem.
~~~*~~~
Kolejnego dnia, Louis znów stawił się w szpitalu. I pomimo tego, że wyglądał okropnie, jak na osobę, która przepłakała całą noc, musiał się tam pojawić.
Chciał je zobaczyć.
Harry dzwonił do niego, lecz Louis nie był w stanie odebrać. Był zbyt przerażony. No bo co miał mu powiedzieć? Wpadliśmy? Zostaniesz ojcem? Nie wiedział. A najgorsze było to, że już jutro miał lecieć do stanów, gdzie od dwóch dni znajdował się Harry. I naprawdę chciał tam lecieć, ale bał się również reakcji swojego chłopaka.
Gdy pielęgniarka kazała mu się położyć na kozetce, ten natychmiast to zrobił, po czym podciągnął koszulkę, a chwile później poczuł zimny żel, który został rozprowadzony bo jego brzuchu.
Po kilku minutach, gdy lekarz powiedział mu, aby odwrócił twarz, serce Louis'ego było przepełnione tylko i wyłącznie szczęściem i miłością.
Zobaczył swoje dziecko.
Było takie malutkie, a Louis nie mógł uwierzyć, że ta mała istotka znajduje się w jego brzuchu i za 8 miesięcy będzie mógł ją do siebie przytulić. Szatyn nie mógł powstrzymać napływającego uśmiechu, oraz łez gdy lekarz wręczył mu zdjęcie dziecka.
~~~*~~~
Lecz szczęście Louis'ego minęło szybko.
Za kilka minut miał spotkać się z Harry'm. Oczywiście cieszył się, że zobaczy swojego chłopaka, ale był również mocno przerażony.
Gdy wysiadł z samolotu, chwycił swoją torbę, oraz walizkę, po czym wyszedł, rozglądając się dookoła. Niemal natychmiast zauważył grupkę paparazzich, którzy zaczęli robić zdjęcia, oraz zadawać jakieś pytania.
Już po chwili podeszła do niego grupa ochroniarzy Harry'ego, a chwilę później sam on. Jak zawsze piękny. Miał na sobie czarne, obcisłe rurki, białą koszulkę, oraz czarną koszulę, która była rozpięta. Włosy powykręcane były we wszystkie strony,a na jego ustach gościł szeroki uśmiech, którego Louis jednak nie mógł odwzajemnić.
Za bardzo się bał.
- Hej, kochanie - przywitał się, muskając usta Louis'ego, po czym go przytulił, szepcząc, że się stęsknił oraz, że go kocha. A Louis o mało co się nie popłakał, ponieważ był przekonany, że za parę godzin to się zmieni.
Wyszli z lotniska trzymając się za ręce. Wsiedli z czarnego Range Rover'a, który miał ich zabrać pod 02 Arena.
- Boże, Lou, nie masz pojęcia jak się stęskniłem przez te 3 dni! - zaśmiał się Harry, lecz widząc, smutną twarz Louis'ego od razu zaświeciła się mu czerwona lampka. Chwycił jego podbródek i zmusił do spojrzenia w jego oczy, co było nie lada wyzwaniem. Gdy w końcu mu się udało, zobaczył łzy w tych pięknych lazurowych tęczówkach. - Louis, coś nie tak? Nie odbierałeś moich telefonów po... o Boże... Lou co się dzieje? - w jego oczach pojawiły się łzy,a głos się załamał.
Lecz Louis nie odpowiedział. Siedział cicho nie odpowiadając na żadne z pytań, zadanych przez loczka. Usiadł po drugiej stronie samochodu, przykładając twarz do szyby. I wtedy nie mógł już powstrzymać łez napływających do jego oczu.
Zaczął płakać. A Harry nie wiedział co się dzieje, więc jedynie szeptał, żeby się uspokoił i, aby powiedział mu co się dzieje. Lecz Louis nie powiedział.
Reszta drogi minęła w ciszy, po tym jak Louis poprosił aby Harry przestał zadawać mu pytania, bo nie jest w stanie na nie odpowiedzieć, więc Hazz go posłuchał.
Gdy dojechali pod arenę, w której Harry miał mieć koncert za niecałe 30 minut, wysiedli z auta i niemal od razu powitały ich piski fanek. Louis czym prędzej wszedł do środka, tym razem nie zatrzymując się z Harry'm przed nimi i nie robiąc zdjęć.
Po kilku minutach znalazł garderobie Harry'ego, wchodząc do niej. Chłopak od razu usiadł na dość nie wygodnej kanapie, która się tam znajdowała, ale to było lepsze niż nic. Był tym wszystkim zmęczony, a ciąża dodatkowo go męczyła.
Nie usłyszał nawet, gdy drzwi do pokoju się otworzyły, a w środku pojawił się Harry, z walizką oraz torbą Louis'ego. Szatyn spojrzał na niego, a w jego oczach zalśniły łzy. Harry odstawił torbę na bok, po czym podszedł do Louis'a, siadając obok niego.
- Lou... co się dzieje? - spytał, chyba po raz setny, lecz i tym razem nie otrzymał odpowiedzi. - Zrobiłem coś nie tak? Jeśli tak, to powiedź, postaram się...
- Nie, nie. To nie ty... znaczy... Ty...- przerwał nie wiedząc jak ma to powiedzieć. - Bo, Hazz... tylko na mnie nie krzycz. Ja naprawdę przepraszam... ja... nie wiem jak to się stało, przecież uważaliśmy i ja... - jego głos się załamał, a po policzkach zaczęły spływać łzy.
- Hej, spokojnie - uciszył go Harry, kciukami zcierając mokre stróżki łez z zaróżowionych policzków Louis'ego. - Po prostu mi powiedź. - poprosił patrząc się na niego uważnie.
- Jestem w ciąży. - szepnął, ledwie słyszalnie, lecz na tyle głośny,aby Harry mógł usłyszeć. Jego oczy powiększyły się do maksymalnych rozmiarów, a usta utowrzyły. - Przepraszam...
- Boże, Louis, za co ty mnie przepraszasz?! - krzyknął, nie panując nad sobą. - Cholera, przepraszam, nie możesz się denerwować, pradwa? Jesteś w ciąży i o matko... Ty... Ty nosisz nasze dziecko... i to jest takie... Boże... myślę, że zaraz zwymiotuje, będę krzyczeć, a później zemdleje - zaśmiał się, patrząc z niedowierzaniem na Louis'a.
W wtedy to Harry zaczął płakać, bo to była cudowna wiadomość. I zdecydowanie mógł ten dzień zaliczyć do jego ulubionych, jak nie do najlepszego w całym swoim życiu.
- Ja... przepraszam, wiem, że ty go nie chcesz, więc... może, po prostu wyjdę i ... - nie dokończył, gdyż został przyciągnięty do mocnego uścisku przez Harry'ego, w jego łzy zmieszały się z tymi należącymi do loczka.
- Jesteś głupi, Louis - wyszeptał, złączając ich czoła razem. Swoje dłonie ułożył na policzkach chłopaka, spoglądając w oczy Louis'a, uśmiechając się. - Jak możesz myśleć, że nie chcę mojego dziecka? Naszego dziecka, Lou... - jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
- Przecież mówiłeś, że nie chcesz mieć dzieci...
- Mówiłem to dwa lata temu, skąd wiesz, ze teraz nie zmieniłem zdania? Boże, Boo.... to najpiękniejszy dzień w moim życiu. - zaśmiał się, całując Louis'ego w usta. A Louis jedynie uśmiechnął się, czując się tak niesamowicie.
Gdy się od siebie odsunęli, Harry spojrzał na Louis'ego z miłością wypisaną na twarzy, a serce Lou rozpłynęło się pod jej wpływem.
- Kocham Cię, iskiereczko - wyszeptał, uśmiechając się. - Jesteś dla mnie najważniejszy, wiesz? Nie mógłbym wyobrazić sobie życia...ja... ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Gdyby ciebie nie byłoby przy mnie umarłbym. Po prostu nie mogę. Nawet gdy nie ma mnie dwóch dni, tak cholernie tęsknie, że to jest nie do opisania. Może zwariowałem, ale to jest warte ciebie. I błagam cię, nigdy nie myśl, że nie chciałabym dziecka, Louis. Może i nie było planowe, ale jest nasze, prawda? Wychowamy się i będziemy się patrzeć jak dorasta, a ja z dumą będę trzymać cię za rękę i pokazywać innym obrączkę na twoim palcu i mówić, że mam najlepszego męża pod słońcem. - jeszcze raz musnął usta Louis'a, na co ten się uśmiechnął.
- Czy to miałby być oświadczyny? Bo jeśli tak, to marnie ci to wyszło - zachichotał, a Harry prawie zapomniał jak piękny jest jego śmiech.
- Wybacz, skarbie, ale nie jestem zbyt dobry jeśli chodzi o spontaniczne decyzje - kciukami, delikatnie starł łzy z policzków Louis'ego, uśmiechając się.
Siedzieli tak, w komfortowej ciszy, dopóki Louis nie wstał z kanapy, podchodząc do swojej torby. Przez chwilę w niej grzebał, a gdy znalazł to czego szukał, podszedł do Harry'ego siadając mu na jego kolanach i wciskając w dłoń zdjęcie z USG.
Harry zmarszczył brwi, na początku nie rozumiejąc o co chodzi, lecz gdy tylko zrozumiał, w jego oczach pojawiły się łzy. Otarł je wierzchem dłoni, po czym spojrzał na Louis'ego.
- Kocham cię. Kocha was. - splótł swoje palce, z tymi należącymi do Louis'ego, po czym przyłożył je do brzucha chłopaka, uśmiechając się. - Nasze dziecko - szepnął, całując szatyna w usta, przekazując mu tę niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju miłość.
Aww... jaki fluff *.* Nie mogę cię dziewczyno! To jest absolutnie i niepodważalnie wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńI pomimo, iż składałam ci życzenia chyba już ze sto rady to zrobię to jeszcze raz, cukiereczku ;p Hahaha.
Życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia i nachodzącego Nowego Roku!
Kocham.
Nati xx
Piękny shot, nie ma co :) A tak poza tym, to chciałabym złożyć ci życzenia z okazji świąt. Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, dużo pieniędzy, wszystkiego czego sobie sama życzysz, oraz żeby twoje opowiadania i one shoty były tylko i wyłącznie tak cudowne jak do tej pory. Nie trać wiary w siebie, pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć, że zawsze cię wesprzemy, jeśli będziesz tego potrzebować i udzielimy rady. Jesteśmy tu i nigdzie się nie wybieramy, pamiętaj. Jesteś wspaniałą osobą, która ma w sobie coś niesamowitego. Piszesz bardzo dobrze i nie przestawaj tego robić. Życzę ci również szczęśliwego nowego roku, tak aby 2014 był sto razy lepszy od 2013 roku. Spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń (ujawnienie się Larry'ego xD) i tak dalej i tak dalej. No po prostu szczęścia! :)
OdpowiedzUsuńA ja napiszę ci to :
OdpowiedzUsuńMałą gwiazdkę przed świętami
przyjmij proszę z życzeniami,
może spełni się marzenie
białe Boże Narodzenie
lub, gdy przyjdzie Wam ochota
niech to będzie gwiazdka złota
bo, gdy spada taka z nieba
wtedy zawsze marzyc trzeba.
No, a jeśli tak się zdarzy,
że srebrzysta Ci się marzy
możesz także taką zdobyć
i choinkę nią ozdobić.
Gwiazda, gwiazdce zamrugała
i choinka lśni już cała,
naszych marzeń jest spełnieniem
bo jest piękna jak marzenie.
A pomarzyć czasem trzeba
każdy pragnie gwiazdki z nieba.
Jak obyczaj karze stary,
według ojców naszych wiary,
pragnę złożyć Ci życzenia
z dniem Bożego Narodzenia!
Niech ta Gwiazdka Betlejemska,
która wschodzi tuż po zmroku,
przyniesie Tobie moc szczęścia
i pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku!
Może i tandetne, ale serio mi się podoba :)
A shot niesamowity!
Przede wszystkim, to co tu napisałaś jest takie słodkie i urocze, że będę musiała się wybrać do dentysty, bo czuje, że moje zęby nie wytrzymają dłużej ;p Nie przepadam za mpreg'ami, ale to jest naprawdę dobrze napisane i cholera! Chyba potrzebuje jeszcze kilku takich shotów. Podałabyś mi linki, o ile jakieś masz? Byłabym wdzięczna. Aaa no i wszystkiego dobrego, Boo! ;p
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo i tobie też życzę wszystkiego dobrego ;*
UsuńA tu linki: http://www.wattpad.com/16476715-uncommon-sanction-tłumaczenie
http://fanfictionbyruth.tumblr.com/post/63209543438/missed-me-tlumaczenie-larry-stylinson-smut-18
http://punksloveflowers.tumblr.com/homesweethome
Jeśli sobie jeszcze coś przypomnę to do ciebie napiszę ;33
Nie lubię czegoś takiego, więc nie za bardzo mi się podoba. Wybacz. Oczywiście nie chodzi tu o styl pisania czy tego typu rzeczy... bardziej o treść.
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy epilog opowiadania?
Oczywiście Cię rozumiem. Nie każdemu może się to podobać ;p
UsuńA epilog... nie wiem, naprawdę. Jeszcze się za niego nie wzięłam, ale postaram się dodać go jak najszybciej ^^
A mi bardzo się podoba ^^ To jak Lou się denerwował, że Harry go znienawidzi i, że od niego odejdzie było takie... realistyczne. Naprawdę bardzo mi się podobało. I jeszcze ta końcówka. Boże! Rozpłynęłam się... ;p Liczę na więcej takich uroczych niespodzianek ;)
OdpowiedzUsuńI oczywiście wszystkiego naj najlepszego. Żeby te święta były ciepłe, przepełnione miłością i były rodzinne, bo o to tu chyba chodzi, nie? ;d Niech wszystkie twoje marzenia się w końcu spełnią i oby ten nadchodzący rok 2014 był dla ciebie udany ;-)
Pozdrawiam i przekazuje soczystego buziaczka w policzek ;p ;)
AA.... no i jeszcze pozdrów rodziców ;)
Fajny fajny ;) I szczęśliwych świąt!
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Po prostu wiedziałam, że dodasz coś z mpegiem! Hahaha xD Jaka ja jestem bystra, nieprawdaż? ^^ Chociaż.. na początku myślałam, ze to będzie w kontynuacji YEJAW, ale się przeliczyłam. Byłoby fajnie coś takiego poczytać, bo najnormalniej na świecie takie coś mnie rozczula to tego stopnia, że po przeczytaniu takich rzeczy nie kontaktuje ze światem rozpływając się xd Pisałam ci to już, ale nie mogę sie doczekać tej serio shotów, które masz w planach opublikować. Bardzo bym chciała je już przeczytać! Wiem, jestem strasznie niecierpliwa ;3 No nic. Czekam na epilog c; Shoty i dalszą częśc tego opowiadania :) I spóźnione życzenia : Zdrowia dużo miłości i szcześcia :)
OdpowiedzUsuńNie lubię ciąży. To mnie lekko przeraża. Oczywiście nie mam nic do twoje jedno parta, nie myśl sobie XD Jest naprawdę fajnie napisany i ogółem uroczy ;) Ale odstrasza mnie ta ciąża.. ;d Jestem cholernie dziwna, zabij mnie, ale zdania nie zmienie.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Bożego Narodzenia <33
Słodkie jak cholera ;)))))
OdpowiedzUsuńOch. Uwielbiam mpreg i ciesze się, że napisałaś właśnie coś takiego. Świetnie ci wyszło. Tak słodko i uroczo. Super! To, jak Louis bał się powiedzieć loczkowi i potem jak Harry zapewnia Louisa, że go nie zostawi...jedno wielkie aww!
OdpowiedzUsuń