sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 12 - Te dwa słowa mogą zmienić nasze życie na zawsze.

Cześć wszystkim! Wybaczcie, że nie piszę takich dłuugich rozdziałów, ale jakoś tak wychodzi, że zawsze są krótkie. Ten też nie należy do najdłuższych ,ale mam nadzieję, że się wam spodoba, booo... Jest Larry! Cieszycie się? Nie wiem kiedy dodam rozdział 13, ale postaram się jak najszybciej ;) Jeśli macie jakieś pytania do mnie, czy też to postaci to zapraszam tu 



Twoje oczy odbiciem radości i smutków.



- Lou, no weź! Łanie wyglądasz! Przecież to tylko randka i Harry'emu na pewno się spodoba. - jęknęła blondynka, spoglądając na swojego brata, który stał przed lustrem w swojej sypialni. 




- Łatwo Ci powiedzieć, bo to nie ty idziesz na tą "tylko randkę" z cholernie gorącym chłopakiem, na którego masz cholerną ochotę - sięgnął bo niebieską koszule, przykładając ją do swojego torsu. Spojrzał w lustro, po czym jedynie głośno westchnął, podchodząc do łóżka i siadając na jego skraju.  


- Louis, po raz setny mówię Ci, że wyglądasz ślicznie - szepnęła, siadając obok Louisa. 


- A co jeśli coś spieprzę? Jak powiem coś nie tak czy coś zrobię i wszystkie chuj strzeli? Kurwa, nie mogę go stracić. Za bardzo go kocham - westchnął, przyglądając się blondynce. 


Dziewczyna jedynie uśmiechnęła się delikatnie, rozkładając ramiona. Louis przytulił się do Lottie, ciesząc się, iż ma tak cudowną siostrę, która go tak dobrze rozumie. 


- Po pierwsze nie powinieneś tak często przeklinać, ale to chyba z nerwów - odsunęła się od brata, patrząc się w jego oczy. - Po drugie niczego nie spieprzysz, bo jesteś cudownym chłopakiem, którego każdy by pokochał. A po trzecie rusz ten swój tyłek i pędź do swojej Julii, bo się spóźnisz - zaśmiała się, co Louis odwzajemnił. 


Obydwoje wstali z łóżka, wychodząc z sypialni szatyna. Zeszli ze schodów, stając w korytarzu. Louis wziął jeszcze czerwoną różę, dla Harry'ego, po czym obydwoje wyszli z domu, najpierw go zamykając. 


- Szkoda, że musisz już jechać - Louis stanął obok swojej siostry, która się uśmiechała. 


- Mam nadzieję, że niedługo ty mnie odwiedzisz - podeszła do szatyna, obejmując go mocno i tuląc do siebie. - A jutro masz do mnie zadzwonić i opowiedzieć jak było na randce, zrozumiano? - odsunęła się od swojego brata, z brwią uniesioną do góry. 


- A ja myślałem, że chcesz wszystko wiedzieć jeszcze dziś. 


- Dziś to ty będziesz zajęty Harry'm, więc nie chcę wam w czymś przeszkodzić - zachichotała, po czym wsiadła do swojego auta. - Dobra, ja już muszę jechać. Pa - pożegnała się z Louis'em, dostając od niego jeszcze całusa w policzek. Dziewczyna wyjechała z podjazdu, a chwilę później Louis.



~~~*~~~


 Louis szedł właśnie do kamienicy, w której mieszkał Harry. Wszedł do środka, po czym skierował się pod odpowiednie drzwi. Gdy się pod nimi znalazł zapukał w nie trzy razy, lecz odpowiadała mu głucha cisza. Zapukał ponownie, myśląc, iż może tego nie usłyszeli. Niestety teraz również nikt mu nie odpowiedział. Gdy chciał zapukać ponownie, ktoś wszedł po schodach zwracając uwagę Louisa.


Szatyn myślał, że to Harry, lecz zobaczył starszą panią, która trzymała dwa worki z zakupami.


- Dzień dobry - przywitał się, uśmiechając się nieśmiało. - Może pomóc? - zaproponował podchodząc do kobiety.


- Ależ nie trzeba....


- Ale to żaden problem, proszę mi to dać - powiedział, biorąc zakupy od pani, po czym wszedł na schody, zatrzymując się przed drzwiami na przeciwko drzwiom, które prowadziły do Harry'ego.


- Bardzo Ci dziękuje -podziękowała mu, uśmiechając się. - A ty pewnie do Harry'ego albo Nialla, prawda? - zagadnęła szukając kluczy do swojego mieszkania. Louis na początku nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili stwierdził, że prawda będzie najlepsza.


- Um... znaczy się ja do Harry'ego. Umówiłem się z nim - wyjaśnił, patrząc się na kobietę, która się uśmiechała. - Wie Pani gdzie on jest?


- Ohh... Harry.... jest w szpitalu - powiedział kobieta, otwierając drzwi do mieszkania.


- Ale jak to w szpitalu?! - zapytał zszokowany tą wiadomością. Nie miał pojęcia jakim cudem Harry znalazł się w szpitalu. Czy to coś poważnego? Może jest na coś chory? Mnóstwo pytań roiło się w głowie Louisa, lecz nie znał odpowiedzi na żadne z nich.


- Miał wypadek samochodowy. Niall, jego przyjaciel już tam jest. Przewieźli go do szpitala tuż obok banku, wiesz gdzie, prawda? Jeśli do niego jedziesz to pozdrów go ode mnie - powiedziała wchodząc do środka.


- Dziękuje i dowiedzenia - rzucił chłopak zbiegając po schodach. Wybiegł na zewnątrz, po czym szybko skierował się do swojego samochodu, po czym odpalił silnik i skierował się w stronę szpitala.


Po niecałych piętnastu minutach Lou dotarł do szpitala. Wbiegł do środka, po drodze kogoś szturchając. Przeprosił go, po czym ruszył w stronę recepcji. Zatrzymał się gdy do niej dotarł, spoglądając na pielęgniarkę.

- W czym mogę pomóc? - zapytała kobieta wyczekująco patrząc się na Louisa. 


- Szukam Harry'ego Stylsa, został tu przewieziony po wypadku samochodowym. Może mi pani powiedzieć gdzie on jest? - zapytał z ogromną nadzieję, patrząc się na kobietę.


- Złociutki, jeśli nie jesteś nikim z rodziny nie mogę nic dla ciebie zrobić - wyjaśniła, pisząc coś w jakimś zeszycie. 


- Ja... ja jestem chłopakiem Harry'ego - skłamał tylko po to aby dowiedzieć się, gdzie jest chłopak. - Proszę mi powiedzieć, ja.. kocham go - wyszeptał patrząc jej porostu w oczy. Kobieta pokręciła tylko głową. 


- Harry jest u lekarza, zaraz powinien wyjść. Numer 23, drugie piętro - powiedziała, a Louis podziękował jej cichym dziękuje, po czym od razu ruszył w stronę wyznaczonego miejsca.  Wszedł do windy, po czym nacisnął przycisk i cierpliwie czekał. 


Po chwili winda się zatrzymała, a Louis wyszedł z niej, a raczej wybiegł jak oparzony. Zatrzymał się gdy tylko zobaczył burzę czekoladowych loków oraz zielone oczy.  Jego serce przyśpieszyło, a ręce zaczęły się pocić. 


- Louie? - wyszeptał niedowierzająco Harry, idąc w stronę szatyna. - Co ty tu robisz? - zapytał, nie wiedząc skąd Lou się tu wziął. 


- Przyjechałem po ciebie i nikt mi nie otwierał. Twoja sąsiadka powiedziała mi, że jesteś w szpitalu i miałeś wypadek, no to ja od razu tu przyjechałem. Nic Ci nie jest? - spytał, patrząc się uważnie na Harry'ego. 


- Nie, poza kilkoma siniakami i lekkim bólem głowy czuje się znakomicie. Czego nie można powiedzieć o moim aucie. Jakiś debil wjechał we mnie, co za ludzie! - powiedział z wyrzutem, sprawiając, że Louis uroczo zachichotał.  Przekręcił delikatnie głowę napotykając zielone oczy Harry'ego. Przez chwilę wpatrywał się w nie, co chwile się w nich zatracając. 


- Słuchaj, bo... ja wiem, że chciałbyś teraz pojechać do domu i odpocząć, ale...ja tak długo na to czekałem i tak bardzo chciałbym Ci coś powiedzieć. Hazz... zbyt długo. Daj mi pięć minut, proszę - wyszeptał wpatrując się w oczy Harry'ego.


- Nie będę wam przeszkadzał. Pójdę do Pezz, bo pewnie się martwi - wyszeptał Niall, zostawiając Harry'ego i Louisa samych na korytarzu. 


- Um... ok, więc gdzie pójdziemy? - spytał po chwili z delikatnym uśmiechem na twarzy.


- Możemy pójść do parku niedaleko - odpowiedział, po czym obydwoje skierowali się w stronę wyjścia.




 ~~~*~~~



Gdy znaleźli się na dworze, od razu skierowali się w stronę wcześniej wspomnianego parku. Po drodze panowała pomiędzy nimi cisza. Każdy z nich myślał o czymś zupełnie innym, lecz po części ta rzecz była ze sobą powiązana. 


 Louis myślał nad tym co ma powiedzieć Harry'emu, aby ten go dobrze zrozumiał i żeby... żeby się na niego nie obraził? Żeby go zaakceptował. 


Natomiast Harry rozmyślał nad słowami Louisa. Tak długo na to czekałem i chciałbym Ci coś powiedzieć,Hazz. Zbyt długo. Co to miało znaczyć? Na co Louis tak długo czekał, że nie mógłby zaczekać ani chwili dłużej? 


Po niecałych dziesięciu minutach dotarli na miejsce. Usiedli na jednej z wolnych ławek, rozglądając się dookoła. 


- Więc... co chciałeś mi powiedzieć? - Harry jako pierwszy zawarł głos, sprawiając, że Louisa przeszły dreszcze.


- Bałem się - wyszeptał Louis, kładąc rękę na kolano Harry'ego. Ten podążył za nią wzrokiem, lecz po chwili spojrzał w oczy Louisa. - Bałem się, że coś mogło Ci się stać. Wiem jak bardzo to głupio brzmi, bo znamy się od niedawna, ale... kiedy twoja sąsiadka powiedziała mi, że jesteś w szpitalu coś jakby ukuło mnie w serce. Bałem się, że mógłbym Cię stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważny, Harry. Bo widzisz, gdy ludzie mogą stracić coś bardzo dla nich ważnego, dopiero wtedy dociera do nich to, jak bardzo kogoś kochamy - wyszeptał patrząc się prosto w oczy loczka, który przez chwilę nie wiedział co się w okół niego dzieje. - Zakochałem się - szepnął przybliżając się do osiemnastolatka.


- Lou, o czym ty...


- Dobrze wiesz. Może zwariowałem, może zbyt dużo o tobie myślę, ale gdy to robię... pragnę poczuć twój dotyk. Szeptać Ci do ucha słowa, które są stare jak świat, słowa, które usłyszałbyś gdybyś był mój. Pragnę żebyś był obok mnie. Może ja, potrzebuję trochę miłości, a ty potrzebujesz kogoś  kto by Cię przytulił - wyszeptał, zbliżając swoją twarz do twarzy Harry'ego, którego przechodziły dreszcze. Czuł na sobie oddech Louisa. A to było takie cudowne. - Kocham Cię Harreh - wyszeptał, a ich usta dzielił zaledwie milimetry. - Kocham Cię najmocniej na świecie i zrozumiem jeśli ty nie odwzajemniasz moich uczuć, ale ja dłużej nie mogę - szepnął pocierając policzek loczka.


Nagle w głowie Harry'ego zawirowało, gdy poczuł miękkie usta Louisa na swoich. Na początku był w szoku i nie oddawał pocałunku, lecz po chwili poruszył ustami z takim samym entuzjazmem jakim robił to Louis. Ich usta poruszały się z harmonią, tak jakby były stworzone tylko i wyłącznie dla siebie. 


Po chwili się od siebie oderwali, spoglądając w swoje oczy. 


- Harry powiedź coś - wyszeptał Lou, przykładając czoło do czoła Harry'ego i delikatnie muskając jego wargi swoimi. Na chwilę pomiędzy nimi zapanowała cisza. - Hazz....


- Ja też Cię kocham Louie. Pokochałem w tobie absolutnie wszystko... wszystko Lou - szepnął, po czym znów wpił się w wargi szatyna kosztując ich. Były tak bardzo słodkie jak to sobie wyobrażał. Chłopak już pokochał sposób w jaki Louis drżał pod jego dotykiem. To było coś wspaniałego. - Tak bardzo Cię kocham - powiedział, gdy się od siebie oderwali. Nagle po policzku Harry'ego spłynęła łza. Louis lekko zaniepokojony starł ją, patrząc się w oczy loczka. - To ze szczęścia - wyjaśnił, wtulając się w ciało Louis'ego. Jego Louis'ego. Bo Louis był już Harry'ego, prawda?


Niewiarygodne jak trzy słowa mogą wiele zmienić w życiu człowieka. Jak mogą wiele mu dać.


Dać szczęście.


Poczucie bezpieczeństwa.


Dać miłość.


A to jest najważniejsze. Miłość. Tylko to. 

13 komentarzy:

  1. Awwwwww jakie to słodziutkie ^^ Trudno że krótki, ważne że jest i to cudowny. Czyli mam rozumieć że przez następne rozdziały Hazza i Lou będą chodzić cali w skowronkach? Oby tak.
    Już nie mogę się doczekać następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże... jakie to słodkie!!! Rozpływam się... Cały czas się uśmiecham! To jest takie urocze, że nie mogę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z komentarzami powyżej. Rozdział jest strasznie słodki :) Kocham gdy takie dodajesz. Po prostu cudo <3 A najbardziej spodobało mi się to jak Lou mówił Hazzie, że się w nim zakochal. Normalnie nie wiedziałam co robić.
    Teraz tylko czekam na następny!
    ~Srah

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny, z resztą jak wszystkie. Masz talent do pisania. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) jesteś niesamowita! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, świetny rozdział, a końcówka awww marzenie. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham. To chyba mój ulubiony rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki... wyjątkowy. To jak Lou przeraził się gdy dowiedział się, że Hazz jest w szpitalu :)A zakończenie po prostu słodkie <33 Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego co wymyślisz *_*
    Ola xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten rozdział! Jest taki cholernie uroczy, że nie mogę normalnie... Uwielbiam twoją twórczość jak i ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. słodkie i takie no słodkie, ale przede wszystkim słodkie, rozumiesz, nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. awwwwwww, ten rozdział jest taki słodki *.* chciałabym, żeby ktoś wziął mnie na taką randkę i cholera no! Powiedział tak bardzo urocze słowa! ;* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, błagam powiedz, że pojawi się niedługo? Proszę? Zrób to dla nas, Twoich wiernych czytelników! <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Ubóstwiam ten rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej...to jest świetne:)
    Dopiero wgłębiam się w twoją historię, ale podoba mi się. Postaram się jak najszybciej nadrobić wszystko. :)
    Życzę weny na dalsze pisanie. :)
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale wiesz co myślę o tym rozdziale ;) Jak zawsze wspaniały i uroczy ;* Już nie mogę się doczekać następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. omfm, kocham ten rozdział ♥ jest MEGA, serio ; 3 mam nadzieję, że nie masz zamiaru kończyć tego opowiadania, bo przecież bym nie wytrzymała . Larry jest taki słodki i cieszę się, że już wyznali sobie miłość . jeszcze tylko Zerrie musi się ujawnić i wszyscy będą szczęśliwi ; > . kocham twojego bloga i oczywiście ciebie :*

    OdpowiedzUsuń